W chwili wybuchu afery hazardowej na PO chciał głosować co drugi Polak. Teraz poparcie dla tej partii spadło do 46 procent.
– To niewielki ruch – komentuje politolog Jacek Kloczkowski z Ośrodka Myśli Politycznej w Krakowie. – Najwyraźniej dla wyborców afera hazardowa nie jest znowu tak istotna. Istnieje też drugie wytłumaczenie: ludzie wiedzą, że sprawa jest skandaliczna, i potępiają PO, tylko nie mają na kogo przerzucić swoich sympatii.
PO nie ma powodu do zmartwień. Za to powody do zadowolenia może mieć SLD. Poparcie dla tej partii w ciągu dwóch tygodni wzrosło z 8 do 12 procent. PiS zyskało zaledwie 1 punkt procentowy i dziś chęć głosowania na tę partię deklaruje 28 proc. badanych. – PiS stoi murem za CBA, które kojarzy się ludziom z agentami szastającymi publicznymi pieniędzmi, rozbijającymi się luksusowymi autami i prowokującymi obywateli do przestępczych czynów – mówi Kloczkowski. – A SLD, który krytykuje i PO, i CBA, na tym zyskuje.