– Wszystko zależy od rozkładu ciśnień, tam gdzie powstają cyklony – tłumaczy „Rz” prof. Mirosław Miętus z IMiGW. – Wyjątkowo gwałtowny niż, który ukształtował się nad Morzem Śródziemnym, został przepchnięty nad Morze Czarne i dalej nad Ukrainę, a stamtąd nad południową Polskę.
Zasobne w wodę chmury doprowadziły do tego, że w ciągu kilku dni na ziemię wylewa się tyle wody, co przeciętnie w ciągu kilku miesięcy.
– Wielkie deszcze nie są sytuacjami skrajnymi. W ciągu ostatnich 50 lat takie gwałtowne zjawiska w maju zdarzały się wielokrotnie – podkreśla prof. Miętus.
W ciągu ostatnich dni na południu kraju odnotowano opady przekraczające 50 mm wody w ciągu doby. Takie deszcze zdarzyły się już np. w 1974 roku, kiedy na południu Polski w ciągu jednego dnia spadało nawet 75 mm wody.
– Za ekstremalne opady uważamy takie, które w ciągu dnia przekraczają 1/3 przeciętnej miesięcznej – zaznacza prof. Miętus. – Dla maja wynosi od 50 – 140 mm. Przy czym im bardziej na południe kraju, tym przeciętna ilość opadów wyższa: