Spokój wraca do jesieni, bo we wrześniu Ukraina będzie się musiała poddać kolejnej ocenie. W środę na posiedzeniu Komitetu Sterującego w Nyonie przedstawiła swoje postępy od chwili, kiedy na początku kwietnia szef UEFA Michel Platini zagroził odebraniem turnieju i dał Ukraińcom dwa miesiące na pokazanie gotowości. – Ukraina przygotowała mocny plan działania od teraz do lata 2011, nie ma żadnych oznak, że mogłaby nie podołać organizacji turnieju wspólnie z Polską – ogłosiła UEFA. Wcześniej największe wątpliwości budziło tempo rozbudowy lotnisk i stadionów w Kijowie i Lwowie. Platini zapowiedział, że jeśli Kijów nie zdąży, zabierze Ukrainie cały turniej i wówczas zorganizuje go Polska w sześciu miastach albo w czterech z pomocą Węgier lub Niemiec. Po tym, co ukraińska delegacja przedstawiła w Nyonie, UEFA zapewniła, że nie boi się już o Kijów. Nie ma powodu, by szukać alternatywy, tzw. planu B. O ile przedstawione przez Ukrainę plany będą realizowane – napisały władze europejskiego futbolu w specjalnym oświadczeniu.
– Wszystko jest w naszych rękach. UEFA jest zadowolona i jednocześnie zdziwiona, że przez ostatnie dwa miesiące zrobiliśmy więcej niż przez ostatnie dwa lata – mówił po spotkaniu ukraiński wicepremier Borys Kołesnikow, odpowiedzialny za przygotowania do Euro 2012. Kołesnikow podkreśla ostatnie postępy, bo sam odpowiada za Euro dopiero od niespełna trzech miesięcy – od kiedy władzę przejęła ekipa nowego prezydenta Wiktora Janukowycza. Według nieoficjalnych informacji, właśnie zamieszanie związane z kolejną zmianą władzy na Ukrainie było powodem tak twardego stanowiska UEFA – i świadomość, że to już ostatni moment na uderzenie pięścią w stół. Do meczu otwarcia Euro 2012 zostały już tylko dwa lata i cztery dni.