Niemieccy filmowcy kilkakrotnie odwiedzali RPA, by zarejestrować dokonujące się tam zmiany związane z organizacją jednej z największych imprez sportowych. Projekt przewidywał przystosowanie do rozgrywek dziesięciu stadionów w dziewięciu miastach.
- Nie wszystko przebiega gładko - przyznawał w 2007 roku jeden z organizatorów, Danny Jordaan. - To linia, która się wznosi i opada, jak górska kolejka. Trwała już wówczas przebudowa stadionu w Kapsztadzie według projektu niemieckich architektów. Z niewielkiego obiektu na miejskich błoniach, przepoczwarzył się w miejsce zdolne pomieścić 70 tysięcy ludzi. Dla mieszkańców miasta oznaczało to przede wszystkim szansę na pracę.
- Może te mistrzostwa sprawią, że nasz kraj się rozwinie - mówi jeden z robotników przed kamerą. - I nasze życie pod jakimś względem stanie się lepsze. Do tej pory dobre nie było. Przeludnienie, bieda, bezrobocie, AIDS, wysoka przestępczość. Do niedawna robotnicy z dzielnic biedy nie znali śródmieścia Kapsztadu, bo nie mieli tam wstępu. W takiej sytuacji piłka nożna jest na drugim planie, choć pozostaje marzeniem o lepszej przyszłości. W RPA futbol jest sportem czarnoskórej większości.
- Wszyscy pragną, żeby ktoś ich kiedyś odkrył. Wtedy pojadą do Europy - zwierza się 22-letni Osmond Malibongwe, piłkarz.
Chcą zarabiać, dobrze zarabiać. Pensja robotnika pracującego przy budowie stadionu to około 150 euro miesięcznie - tyle ile wynosi tamtejsza średnia krajowa - niespełnione marzenie wielu mieszkańców RPA.