– Nikt nie chce się przyznać, że głosował na Komorowskiego – mówią chłopi popijający piwo przed sklepem we wsi Jeżowe, leżącej 40 km od Rzeszowa.
W 10-tys. gminie kandydat PO przekonał do siebie tylko 329 wyborców, jego rywal z PiS zaś – 3548 (81,2 proc.). – Trzeba przeprowadzić śledztwo, by ustalić odmieńców, którzy oddali głos na marszałka Sejmu – żartują przed sklepem.
Wynikiem są trochę zawiedzeni. Liczyli, że na Jarosława Kaczyńskiego zagłosuje co najmniej 90 proc. – tyle, co pięć lat temu w II turze na Lecha Kaczyńskiego. Blisko tego wyniku była leżąca na terenie gminy wieś Krzywdy. Spośród 247 osób, które oddały tam ważne głosy, Jarosława Kaczyńskiego poparło 218 (88,3 proc.), a Komorowskiego tylko 11 (4,5 proc.).
– Aż 11? – dziwi się sołtys Henryk Cyrana. – Słyszałem tylko o sześciu.
Zaznacza, że we wsi dominują prawicowo-chrześcijańskie poglądy. – Mamy tu swój system wartości i żadna propaganda nie zmieni ludzi – przekonuje.