Czy sekcja była rzetelna?

Po obejrzeniu akt śledztwa Jarosław Kaczyński ma wątpliwości w sprawie sekcji zwłok brata

Publikacja: 03.08.2010 04:03

Po katastrofie Jarosław Kaczyński brał udział w identyfikacji ciała swojego brata

Po katastrofie Jarosław Kaczyński brał udział w identyfikacji ciała swojego brata

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Jarosław Kaczyński 10 kwietnia w Smoleńsku brał udział w identyfikacji ciała swojego brata. Nie miał żadnych wątpliwości. W samej sekcji, która odbyła się w nocy, nie brał udziału. Był przy niej natomiast szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Krzysztof Parulski (chociaż nie jest podpisany pod dokumentem).

Dopiero w ubiegłym tygodniu, przeglądając akta śledztwa, prezes PiS odkrył, że na stole sekcyjnym dołożono fragmenty ciała, które nie należały do jego brata. Po fragmentach ubrania można było bowiem poznać, że jeden z fragmentów zwłok należał do polskiego generała.

– Jarosław Kaczyński po zapoznaniu się ze zdjęciami był bardzo wzburzony – potwierdza „Rz” osoba znająca przebieg śledztwa. – Pytał, co na miejscu robił pułkownik Parulski, skoro nie zwrócił uwagi na fragmenty generalskiego munduru.

 

 

To właśnie ten fakt miał być przyczyną wzburzenia prezesa PiS podczas spotkania prokuratorów z rodzinami ofiar katastrofy, które odbyło się w ostatnią środę. Domagał się, by prowadzący je Parulski poinformował, w jakich czynnościach tuż po katastrofie brali udział przedstawiciele Polski. Z akt wynikało bowiem, że polscy patomorfolodzy nie brali udziału w żadnej z sekcji.

– Nie będę się wypowiadał na temat sekcji pana prezydenta, ponieważ uważam, że wszelkie tego typu informacje naruszają dobra osobiste zmarłego, który poniósł śmierć w tak tragicznych okolicznościach – mówi „Rz” płk Krzysztof Parulski. – Jeśli ktokolwiek wynosi tego typu informacje, jest to działanie poniżej wszelkich standardów i stanowi naruszenie prawa, bo materiały dotyczące sekcji pana prezydenta mają niejawny charakter.

 

 

Podpisów polskich śledczych nie ma też pod protokołami oględzin miejsca katastrofy, chociaż brali w nich udział. Dlaczego? – Nie sposób, żeby nasi prokuratorzy uczestniczący we fragmentarycznych czynnościach oględzin, które trwały sześć dni, swoim podpisem brali odpowiedzialność za treść całego protokołu oględzin – wyjaśnia „Rz” szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

I tłumaczy, jak przebiegała ta procedura: – 10 kwietnia wojskowa prokuratura okręgowa wystąpiła z wnioskiem do Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej m.in. o przeprowadzenie oględzin miejsca katastrofy. Czynność tę rosyjscy prokuratorzy prowadzili na potrzeby własnego śledztwa i to zanim pojawili się na miejscu zdarzenia prokuratorzy polscy.

 

 

Jarosław Kaczyński podczas spotkania rodzin ofiar katastrofy domagał się też relacji z wyjazdu do Moskwy Marka Pasionka z prokuratury wojskowej. To właśnie Pasionkowi, który nadzoruje śledztwo, a wcześniej był współpracownikiem Zbigniewa Wassermanna (gdy był koordynatorem ds. służb) Kaczyński ufa najbardziej.

„Rz” ustaliła, że czerwcowy wyjazd Pasionka do Moskwy przyniósł bardzo mizerne rezultaty. Kiedy przybył na miejsce, okazało się, że rosyjski prokurator, który miał być odpowiedzialny za jego wizytę, właśnie wybiera się na urlop i utrzymuje, że nikt go nie poinformował o przyjeździe polskiego przedstawiciela. Rosjanie pierwszego dnia udostępnili Pasionkowi akta, lecz szybko cofnęli na to zgodę. Domagali się oficjalnego potwierdzenia z Polski, że jest on przedstawicielem prokuratury. Choć Pasionek monitował swoich przełożonych o przesłanie takiego zaświadczenia, dokument dotarł do Moskwy dopiero pod koniec jego pobytu. Polski prokurator miał zaledwie trzy dni na zapoznanie się z liczącym setki stron materiałem.

Po powrocie do kraju Pasionek sporządził notatkę dla kierownictwa prokuratury. I poprosił o urlop. Pytany o jego wyjazd Parulski ucina: – Nie będę oceniał pracy konkretnego prokuratora. Od tego są wewnętrzne procedury. Jest to ocena służbowa, która nie może być upubliczniona.

Tymczasem wczoraj szef MSWiA Jerzy Miller potwierdził doniesienia, że polska komisja nie otrzymała od strony rosyjskiej kluczowych dokumentów pozwalających na dalsze badanie przyczyn katastrofy. Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza” ostry list w tej sprawie do Tatiany Anodiny, przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, wystosował polski przedstawiciel przy MAK Edmund Klich. Premier przyznał, że list powstał w uzgodnieniu z nim. – Ta współpraca wygląda gorzej niż na początku – powiedział Donald Tusk. I zadeklarował, że jest gotów zadzwonić w tej sprawie do premiera Rosji Władimira Putina.

Szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę Antoni Macierewicz (PiS) poinformował, że o organizacji wizyty Lecha Kaczyńskiego w Rosji chce porozmawiać z szefem Kancelarii Premiera Tomaszem Arabskim i ministrem obrony Bogdanem Klichem.

—Jarosław Stróżyk, Grażyna Zawadka

Jarosław Kaczyński 10 kwietnia w Smoleńsku brał udział w identyfikacji ciała swojego brata. Nie miał żadnych wątpliwości. W samej sekcji, która odbyła się w nocy, nie brał udziału. Był przy niej natomiast szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Krzysztof Parulski (chociaż nie jest podpisany pod dokumentem).

Dopiero w ubiegłym tygodniu, przeglądając akta śledztwa, prezes PiS odkrył, że na stole sekcyjnym dołożono fragmenty ciała, które nie należały do jego brata. Po fragmentach ubrania można było bowiem poznać, że jeden z fragmentów zwłok należał do polskiego generała.

Pozostało 85% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!