Tysiące skazanych unikają więzienia

30 tysięcy skazanych zamiast w zakładach karnych jest na wolności. Powód? W więzieniach brakuje dla nich miejsca. – To patologia – mówią eksperci

Aktualizacja: 07.10.2010 08:23 Publikacja: 07.10.2010 05:23

?W zakładach penitencjarnych (aresztach i zakładach karnych) przebywa prawie 82 tys. osób. Na zdjęci

?W zakładach penitencjarnych (aresztach i zakładach karnych) przebywa prawie 82 tys. osób. Na zdjęciu Zakład Karny we Wronkach

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Gdyby wszyscy ci, którzy mają u nas odbyć karę, zjawili się dziś w zakładzie, nie miałbym ich gdzie umieścić. Z wolnych miejsc mam tylko podłogę w swoim gabinecie – mówi Franciszek Lipowski, zastępca dyrektora zakładu karnego w Raciborzu na Śląsku, gdzie przebywa ponad 800 skazanych, w tym tzw. niebezpieczni.

Dyrektor Lipowski: – A tych, którzy się mieli stawić zgodnie z wyrokiem sądu, a się nie stawili, mamy dziś na liście 400. I nie możemy odmówić ich przyjęcia. Z danych Służby Więziennej wynika, że w Polsce takich osób jest 29 993 – tyle, ile mieszkańców ma średnie miasteczko. W 2001 r. było ich o ok. 7 tys. mniej.

[srodtytul]Nikt nad tym nie panuje[/srodtytul]

Liczba unikających odbycia kary to również ponad jedna trzecia liczby osób przebywających w zakładach penitencjarnych (aresztach i zakładach karnych), których jest dziś prawie 82 tys.

O czym świadczą te statystyki? – O złej organizacji państwa – ocenia poseł Jan Widacki (koło SD), który dwa miesiące temu pytał ministra sprawiedliwości o liczbę skazanych przebywających w więzieniach oraz tych, którzy ich unikają. – Tak wysokie statystyki świadczą też o tym, że nie działa w Polsce system wymiaru sprawiedliwości, który ma czuwać nad bezpieczeństwem obywateli. Gdyby wszyscy, a więc te 30 tys. osób, umówili się jednego dnia, że stawią się w zakładach, mielibyśmy kłopot nie do udźwignięcia. Nikt, ani sądy, ani więziennictwo, ani policja nad tym nie panuje – twierdzi prof. Widacki. – To prawda, nie ma szans, by nasze jednostki były w stanie wchłonąć taką rzeszę nowych osadzonych – przyznaje anonimowo pracownik Służby Więziennej. – Ale to praktycznie niemożliwe, więc nie narzekamy. Mamy pilnować, by nie przepełniać sal, bo inaczej narażamy budżet państwa na odszkodowanie.

Jeszcze ostrzej sprawę komentuje kryminolog prof. Brunon Hołyst: – Jeśli sprawca zostaje skazany na karę bezwzględnego więzienia i jej nie odbywa, jest to patologia wymiaru sprawiedliwości i dewaluacja polityki karnej państwa. Taki stan deprawuje społeczeństwo. Kara staje się fikcją, nie ma nic gorszego.

Według prof. Hołysta problemem jest brak współpracy między sądami, policją a zakładami karnymi i centralną Służbą Więzienną. – Sądy muszą uwzględniać realia, czyli brak miejsc w więzieniach. Musimy też odejść od przeświadczenia, że tylko taka kara jest słuszna. Więzienia powinny być wyłącznie dla przestępców niebezpiecznych.

[ssrodtytul]Przegrane procesy[/srodtytul]

Termin stawienia się w konkretnym zakładzie do odbycia kary wyznacza sąd. – Jeśli w ciągu trzech dni po terminie skazany nie zgłosi się do nas, informujemy o tym sąd, a ten z kolei wysyła wniosek do policji, by taką osobę doprowadziła – tłumaczy Mirosław Gawron, dyrektor Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach. – Jeśli w ciągu roku skazany nie zjawi się w zakładzie, procedura jest powtarzana.

W największym śląskim inspektoracie do więzień nie zgłosiło się 4800 osób, w gdańskim – 1393. – Podlega nam 16 zakładów karnych i aresztów, ale takiej grupy dodatkowych więźniów nie bylibyśmy w stanie przyjąć – potwierdza Gawron. Jacy skazani nie zgłaszają się do odbycia kary? – Cała paleta przestępstw, od skazanych za niezapłacenie grzywny, alimenciarzy, po skazanych za rozboje, kradzieże. Dokładnych statystyk nie prowadzimy, bo osoby, które się do nas nie stawiły, nie podlegają naszej jurysdykcji, tylko sądu – wyjaśnia dyrektor Gawron.

Kapitan Robert Witkowski z gdańskiego inspektoratu precyzuje: – U nas to najczęściej skazani za włamania i kradzieże. Skazani za najcięższe przestępstwa, np. zbrodnie, są wcześniej tymczasowo aresztowani, stąd trafiają do zakładu po wyroku doprowadzani przez policję. W styczniu „Rz” opisała przypadek dr. Krzysztofa R., ortopedy z Podkarpacia, skazanego za przyjęcie 113 łapówek na cztery lata więzienia. Ale do niego nie trafił. Dlaczego? Bo od prawie trzech lat skutecznie unikał wykonania kary ze względu na zdrowie. Dr R. miał się stawić w zakładzie karnym już w lipcu 2007 r., ale sąd dwukrotnie odroczył wykonanie kary ze względu na zły stan zdrowia. Dopiero po interwencji minister do spraw walki z korupcją Julii Pitery sąd zdecydował, że R. przebadają lekarze z Krakowa. Ci uznali, że lekarz może odbywać karę więzienia na szpitalnym oddziale. Wtedy dr R. złożył wniosek, że jest jedynym żywicielem rodziny.

Dyrektorzy więzień przyznają, że z pomocą przepełnionym zakładom karnym idą sądy, które zdecydowanie ograniczyły stosowanie tymczasowego aresztowania. To wynik przegranych procesów Polski ze skazanymi, którzy skarżyli się na nadużywanie aresztów i przepełnienie sal. Z danych służby więziennej wynika, że jeszcze rok temu w polskich więzieniach 17 tys. osadzonych miało mniej niż obowiązkowe trzy metry kw., dziś takich osób jest już tylko 50.

[ramka][srodtytul]SKAZANI[/srodtytul]

W polskich zakładach karnych i aresztach śledczych jest w sumie 85 050 miejsc – wynika z danych Służby Więziennej. Zajętych jest ok. 97 proc. Do końca czerwca tego roku liczba wyroków z wyznaczonym przez sąd terminem stawienia się do odbycia kary pozbawienia wolności osiągnęła 22 834, najwięcej (ponad 4,5 tys.) to osoby skazane na pobyt w więzieniu przez trzy – sześć miesięcy. Najczęściej więzienia unikają piraci drogowi (prawie 7 tys.), skazani za kradzieże (ponad 4 tys.), niepłacący alimentów i znęcający się nad rodziną. Ponad 20 osób to skazani za zabójstwo. Jak poinformował „Rz” resort sprawiedliwości, za 18 720 skazanymi, którzy nie stawili się do odbycia kary, wydano list gończy. 5739 osób to skazani ukrywający się. [/ramka]

Gdyby wszyscy ci, którzy mają u nas odbyć karę, zjawili się dziś w zakładzie, nie miałbym ich gdzie umieścić. Z wolnych miejsc mam tylko podłogę w swoim gabinecie – mówi Franciszek Lipowski, zastępca dyrektora zakładu karnego w Raciborzu na Śląsku, gdzie przebywa ponad 800 skazanych, w tym tzw. niebezpieczni.

Dyrektor Lipowski: – A tych, którzy się mieli stawić zgodnie z wyrokiem sądu, a się nie stawili, mamy dziś na liście 400. I nie możemy odmówić ich przyjęcia. Z danych Służby Więziennej wynika, że w Polsce takich osób jest 29 993 – tyle, ile mieszkańców ma średnie miasteczko. W 2001 r. było ich o ok. 7 tys. mniej.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!