[b]Rz: Prezydent Egiptu ustąpił, władze przejęło wojsko. Spodziewał się pan takiego obrotu sytuacji?[/b]
[b]Hamadi El Aouni:[/b] Tak, jak najbardziej. Od kilku dni miałem przeczucie, że Mubarak nie wytrzyma do września, mimo iż zapewniał, że zamierza zostać, by zapobiec politycznemu chaosowi. Presja ulicy była zbyt wielka. Egipcjanie okazali się bardziej wytrwali, niż się spodziewał, i nie przestali protestować. Moim zdaniem to wojsko skłoniło Mubaraka do dymisji. To wielkie zwycięstwo dla Egiptu. Egipcjanie udowodnili, że wystarczy chcieć wolności i mam nadzieje, że kraje takie jak Algieria czy Jordania pójdą w ich ślady.
[b]Nie obawia się pan dyktatury wojskowej?[/b]
Nie ma powodu do takich obaw. Rząd wojskowy to rozwiązanie przejściowe do wolnych i demokratycznych wyborów i uchwalenia nowej konstytucji. Potrwa od sześciu do ośmiu miesięcy. Wojskowi bardzo dobrze wiedzą, że ludzie chcą demokracji parlamentarnej, wolności słowa i wymiany elity politycznej. Nie mogą sobie pozwolić na długotrwałą uzurpację władzy. Skończyłoby się to jeszcze krwawszą rewolucją niż ta, którą mamy teraz.
[b]Tylko co dalej? Opozycja jest podzielona, a do demokracji parlamentarnej potrzeba partii politycznych. Ustąpił lider partii rządzącej, stare struktury się sypią, a nowych nie ma.[/b]