Wielka ucieczka przed Kaddafim

Tysiące ludzi przepływają przez jedyne przejście graniczne Libii z Egiptem. – To był koszmar – mówią

Aktualizacja: 26.02.2011 08:56 Publikacja: 25.02.2011 19:45

Wielka ucieczka przed Kaddafim

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Haszczyński Jer Jerzy Haszczyński

Korespondencja z Salum


Na przejściu granicznym pod  egipskim miasteczkiem Salum (około 700 km na północny zachód od Kairu) kłębi się tłum. Tysiące ludzi opuszczają Libię i z zazwyczaj niewielkim dobytkiem wkraczają na pas ziemi egipskiej, która jawi im się jako bezpieczna przystań. To paradoks, bo jeszcze dwa tygodnie temu to Egipt, wcześniej niż Libia ogarnięty rewolucją, był miejscem na tyle niebezpiecznym, że uciekali z niego zachodni turyści.

Uciekinierów z Libii wita nietypowa o tej porze roku burza piaskowa, wiatr wieje niemiłosiernie, a ziarenka piasku wdzierają się w każdy skrawek ubrania, w oczy i we włosy.

– To był koszmar. Wojska szalonego dyktatora strzelały do  ludzi, widziałem bombardowania cywilnego lotniska w Bengazi – opowiada 30-letni Abduh, wysoki Egipcjanin, który imał się każdego niewymagającego kwalifikacji zajęcia w tym drugim co do wielkości mieście Libii, od kilku dni poza kontrolą Muammara Kaddafiego.

Lepiej wykształcony Egipcjanin mówi mi potem, że Abduh pewnie trochę koloryzuje. – Do  mnie nikt nie strzelał – podkreśla. Zdecydował się jednak na  opuszczenie Libii, bo, jak podkreśla, nastawienie do pracowników z zagranicy, zwłaszcza z Egiptu,  nie jest dobre.

W tłumie oczekujących na  egipską kontrolę graniczną krążą opowieści o napadach na uciekających Egipcjan dokonywanych przez bandy młodzieży libijskiej. I jeszcze drastyczniejsze o czarnoskórych najemnikach z biednych krajów Afryki, którzy mają rozkaz, by za płacone im tysiące dolarów dokonać jak najwięcej zbrodni. Tak, by zastraszyć naród.

Na szerzący się obecnie w Libii bandytyzm narzeka starszy pan pochodzący z Górnego Egiptu, który wydał znaczną część swoich oszczędności, by wydostać się z Libii. Jedyna rzecz, którą ma ze sobą, to staroświecki pilot do telewizora. Telewizor ma później przenieść przez granicę jego syn.

W ciągu dnia przejście w Salum przekracza obecnie ponad 10 tysięcy ludzi. Od rozpoczęcia buntu przeciw Kaddafiemu z Libii przedostało się tędy ponad 35 tysięcy Egipcjan. Wywieziono też ciała czterech zabitych, w tym jednego uduszonego. Po tamtej stronie granicy jest nadal co najmniej kilkaset tysięcy Egipcjan, wielu nie ma szans na wyjazd, bo pracowali w zachodniej części Libii, która jest odcięta od  wschodniej prowincji Cyrenajki znajdującej się w rękach rebeliantów.

– Uciekający Egipcjanie to prości biedacy. Dla nich Libia to był raj, zarabiali tam, wykonując najgorsze zajęcia, po 500 – 1000 dolarów miesięcznie, czyli więcej niż ja w egipskich mediach – mówi Ahmed Mahir, dziennikarz radia egipskiego, przed upadkiem Hosniego Mubaraka rządowego, a teraz „pracującego dla narodu“.

Rządząca teraz w Egipcie armia przygotowała dla uciekinierów darmowe autokary, w które wsiadają po przejściu punktów kontrolnych. Autokary jeżdżą do Kairu i Aleksandrii. Mieszkający gdzie indziej mogą skorzystać z setek mikrobusów za 70 funtów egipskich (ok. 35 zł). Na dach mikrobusów trafia ich dobytek. Aż dziw, że mieści się tam kilka walizek, torby, worki, zwinięte w rulony kołdry i składane drewniane łóżka.

Wśród uciekinierów jest tylko garstka kobiet. W hali kontroli granicznej kilka kobiet w chustach siedzi na wielkich poduchach, obok nich leżą srebrne tace, garnki, paczki pampersów i paczki z pościelą.

Przez granicę przechodzą nie tylko Egipcjanie. Na swoich rodaków czekają dyplomata filipiński z flagą i dwaj Holendrzy w odblaskowych kamizelkach z literkami NL. Jest i przedstawiciel polskiego konsulatu w Kairze. Dotychczas przez granicę w Salum wyjechały trzy Polki z mężami Libijczykami i rodzinami.

Po obu stronach granicy rozciąga się niekończąca się pustynia.  I po  obu mieszka plemię Awlad Ali, w Egipcie znacznie liczniejsze, ma tu około 2 milionów przedstawicieli. Jeszcze niedawno Egipcjanie z plemienia Awlad Ali byli wielkimi zwolennikami Muammara Kaddafiego, podobnie jak ich pobratymcy z Libii. – Nawet urządzali festiwal Aguad ku czci Kaddafiego w hotelu Miami w Marsa Matruh, egipskim kurorcie 220 km od granicy – podkreśla Ahmed Mahir.

W tym tygodniu plemię Awlad Ali, do którego należy większość wpływowych mieszkańców prowincji Marsa Matruh, odcięło się jednak od Kaddafiego i poparło „uzasadniony bunt narodu libijskiego“. W mieście odbyła się nawet demonstracja. Jednym z haseł było wydalenie z Egiptu Ahmeda Kaddafa al Dama, kuzyna libijskiego dyktatora, który uciekł do Kairu i ubiega się o azyl. To właśnie al Dam co roku przyjeżdżał do Marsa Matruh jako główny gość festiwalu Aguad.

– Kaddafi to nie Mubarak. On się tak szybko nie podda, spodziewam się ostrej walki – mówi Ahmed Mahir, który robi dla egipskiego radia materiał o sytuacji w Libii i Egipcjanach, którzy tam szukali szczęścia.  – Zapewne będzie jeszcze sporo ofiar – dodaje, gdy przejeżdżamy koło kilkunastu karetek pogotowia należących do organizacji charytatywnych.

 

Korespondencja z Salum

Na przejściu granicznym pod  egipskim miasteczkiem Salum (około 700 km na północny zachód od Kairu) kłębi się tłum. Tysiące ludzi opuszczają Libię i z zazwyczaj niewielkim dobytkiem wkraczają na pas ziemi egipskiej, która jawi im się jako bezpieczna przystań. To paradoks, bo jeszcze dwa tygodnie temu to Egipt, wcześniej niż Libia ogarnięty rewolucją, był miejscem na tyle niebezpiecznym, że uciekali z niego zachodni turyści.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!