Powody zmiany w OFE nie były ideowe, lecz pragmatyczne. Brakowało kasy w budżecie.
Z pewnością. Choć nawet gdyby kasy nie brakowało, należałoby tę reformę przeprowadzić. A fakt, ze pragmatyk sięga dziś po socjaldemokratyczne narzędzia, to nowość. Jeśli się wczytać w obie części tekstu Donalda Tuska w „Gazecie Wyborczej", to sposób mówienia na przykład o rynku pracy i trudnościach – a nie już tylko o samych zaletach – wynikających z jego uelastyczniania pojawia się w PO po raz pierwszy. Nieuczciwie byłoby na moim miejscu udawać, że się tej zmiany w PO nie dostrzega, choć ani nie czyni ona z Platformy partii lewicowej, ani ze mnie wielkiego entuzjasty rządu Donalda Tuska. W stosunkach polsko-rosyjskich, reformie emerytalnej, w niektórych propozycjach dotyczących służby zdrowia – choćby w ograniczeniu wpływów działalności koncernów farmaceutycznych przez zmiany w systemie refundowania leków – rząd podejmuje decyzje, które na jego miejscu podjęłaby ekipa socjaldemokratyczna. Niestety, rząd równolegle potrafi wystawić pielęgniarki – zawód szczególny i wymagający szczególnej ochrony – na zagrożenie zmuszania ich do samozatrudnienia przez władze szpitali.
W sprawie parytetów czy in vitro Platforma też jest coraz bardziej lewicowa.
Powoli, ale i tu zachodzi zmiana. Jednak zauważmy, że Prawo i Sprawiedliwość zupełnie wycofało się z retoryki prosolidarnościowej. Praktyka zawsze tam była inna, ale dziś nikt nawet nie udaje, że ma pomysł na walkę z ekonomicznym wykluczeniem. Bardziej interesuje ich walka ze śląskością. SLD zaś postanowiło, że lepiej nie wypowiadać się konkretnie, bo to najlepszy sposób na zbieranie tego, co traci Platforma w sondażach. Nie mówiąc o tym, że partia, która wspiera się na takich ludziach jak Włodzimierz Czarzasty, nie zasługuje na miano ani lewicowej, ani poważnej.
SLD z waszego punktu widzenia jest ugrupowaniem niepoważnym?
Partia lewicowa powinna znaleźć pomysł na to, jak oddać media publiczne niezależnej od polityków reprezentacji społeczeństwa, a nie najbardziej ze wszystkich pchać się do gabinetów na Woronicza. Zdobycie władzy politycznej, i to takimi metodami, nie może być jedynym celem partii politycznej. Lewica nie powinna w jednym zdaniu chwalić się, że obniżyła niegdyś podatki, a w drugim obiecywać, że podwyższy podatki. Nie powinna chwalić się nagrodą Business Centre Club dla Leszka Millera, jeśli wcześniej fotografowano się z robotnikami, rozdając im jabłka. To są sprzeczne sygnały. Do dziś SLD nie zgłosiło żadnego programu gospodarczego ani politycznego. Nie wiadomo, kto jest właściwym wyznacznikiem światopoglądu tej partii. Leszek Miller ma zupełnie inne poglądy niż Marek Balicki.