Reklama

Wałęsa odradza Tunezyjczykom rozliczenia z przeszłością

Były prezydent RP udziela rad tymczasowym władzom Tunezji, gdzie rosną w siłę islamiści. - Nie można nikomu zabraniać ubiegania się o mandat - mówi

Aktualizacja: 29.04.2011 01:13 Publikacja: 28.04.2011 20:51

Lech Wałęsa

Lech Wałęsa

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Nie można nikomu zabraniać ubiegania się o mandat – przekonywał wczoraj Lech Wałęsa członków Wysokiej Instancji ds. Reform Politycznych, przygotowującej wybory do zgromadzenia konstytucyjnego Tunezji. Tymczasowe władze tego kraju pozbawiły właśnie prawa kandydowania członków kierownictwa i czołowych działaczy Zgromadzenia Konstytucyjno-Demokratycznego (RCD), czyli partii obalonego prezydenta Zin el Abidina Ben Alego.

Objęci zakazem będą również ministrowie rządu Ben Alego oraz jego doradcy. Zakaz dotyczy osób sprawujących funkcje w partii i rządzie w ostatnich dziesięciu latach. Projekt w tej sprawie opracowała Wysoka Instancja. Premier rządu tymczasowego Bedżi Kaid Essebsi poparł propozycję, ale zalecił ostrożność. Jak zauważył, ofiarami reżimu byli również niektórzy oficjele RCD.

– Oni nie powinni być pozbawieni prawa kandydowania, o ile nie zostali skazani przez wymiar sprawiedliwości – mówił. Wybory w Tunezji odbędą się 24 lipca. W styczniu mieszkańcy tego niewielkiego kraju obalili rządzącego od 23 lat dyktatora Ben Alego, co zapoczątkowało falę prodemokratycznych rewolucji w świecie arabskim. Powołana w wyniku rewolty Wysoka Instancja planowała początkowo pozbawić prawa do kandydowania wszystkich członków RCD z całego okresu 23 lat dyktatury. Podniosły się jednak głosy, że to przesada. Ostatecznie stanęło na tym, że tymczasowy prezydent Fuad Mebazaa przygotuje listę osób, które „bezpośrednio współpracowały" z Ben Alim. Chodzi głównie o członków centralnych i terenowych władz partyjnych.

Tunezyjski rząd wzywa jednocześnie ugrupowania polityczne do przyjęcia zasady parytetu na listach wyborczych dla kobiet i mężczyzn oraz umieszczania pań na miejscach ułatwiających im dostanie się do parlamentu. – To rewolucyjne rozwiązanie – podkreśla Kaid Essebsi. Wśród kobiet w Tunisie i tak rośnie obawa, że wybory pogorszą ich sytuację, gdy do władzy dojdą islamiści z partii Odrodzenie (Nahda). Krążą pogłoski o planach wprowadzenia przez nich nakazu noszenia hidżabów i pozbawienia pań praw wyborczych, które uzyskały w 1956 roku.

– Jeśli Nahda wygra, to ja się zabiję. Jestem przeciw wszystkiemu, co oni głoszą – mówi „Rz" Monia Abdallah, dziennikarka stacji Hannibal TV. Jej lęki podziela wiele Tunezyjek ze stolicy i większych miast, które przywykły do swobód obyczajowych. Pierwszy prezydent niepodległej Tunezji Habib Burgiba nazywał islamskie nakrycie głowy obrzydliwą szmatą, a pod rządami RCD panie noszące hidżaby miały często trudności z dostaniem pracy albo zdaniem egzaminu na uniwersytet. Teraz uznano to za dyskryminację. Minister spraw wewnętrznych rządu tymczasowego obwieścił niedawno, że w dowodzie osobistym kobieta może mieć zdjęcie w islamskiej chuście na głowie. Wcześniej zezwolono mężczyznom na brodę na fotografii.

Reklama
Reklama

Analitycy szacują, że islamska Nahda ma obecnie poparcie 35 – 40 proc. społeczeństwa i w lipcu zdobędzie najwięcej głosów w zgromadzeniu. Jeden z bliskich ugrupowaniu komentatorów wzywa kobiety, by przestały pracować i zajęły się dziećmi, co ma rozwiązać problem bezrobocia. Lider partii Raszid Ganuszi podkreśla jednak, że Nahda to nowoczesna partia islamska, respektująca swobody obywatelskie i zasadę równouprawnienia. – Kto nie ewoluuje, ten znika – stwierdził Ganuszi, wyjaśniając ideologiczne zmiany w programie partii. Zapewnił też, że parytet płci będzie obowiązywał również na listach islamistów.

– Nie można nikomu zabraniać ubiegania się o mandat – przekonywał wczoraj Lech Wałęsa członków Wysokiej Instancji ds. Reform Politycznych, przygotowującej wybory do zgromadzenia konstytucyjnego Tunezji. Tymczasowe władze tego kraju pozbawiły właśnie prawa kandydowania członków kierownictwa i czołowych działaczy Zgromadzenia Konstytucyjno-Demokratycznego (RCD), czyli partii obalonego prezydenta Zin el Abidina Ben Alego.

Objęci zakazem będą również ministrowie rządu Ben Alego oraz jego doradcy. Zakaz dotyczy osób sprawujących funkcje w partii i rządzie w ostatnich dziesięciu latach. Projekt w tej sprawie opracowała Wysoka Instancja. Premier rządu tymczasowego Bedżi Kaid Essebsi poparł propozycję, ale zalecił ostrożność. Jak zauważył, ofiarami reżimu byli również niektórzy oficjele RCD.

Reklama
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Reklama
Reklama