Według HRW do łamania praw człowieka doszło między czerwcem a początkiem lipca, podczas ofensywy przeciw wojskom libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego. Powstańcza armia miała w drodze z gór Nafusa do Trypolisu rabować mienie prywatne, plądrować sklepy i szpitale, palić domy oraz znęcać się nad mieszkańcami wiosek, których rebelianci podejrzewali o wspieranie sił rządowych.
Dowódca oddziałów powstańczych, zidentyfikowany w raporcie HRW jako płk el Moktar Firnana, miał potwierdzić częściowo te zarzuty, stwierdzając, że niektórzy sympatycy Kaddafiego „zostali ukarani".
Szef tymczasowego powstańczego rządu w Bengazi Mahmud Dżebril jednak stanowczo zdementował te doniesienia. Według niego w pierwszych dwóch tygodniach powstania doszło tylko do „kilku incydentów". –Na terenach wyzwolonych już od dawna nie ma to jednak miejsca – zaznaczył.
Powstańcza delegacja spotkała się wczoraj z szefami dyplomacji Luksemburga i Holandii oraz przewodniczącym Komisji UE Jose Manuelem Barroso. Wskutek starań Mahmuda Dżebrila Belgia, Holandia i Luksemburg uznały wczoraj Narodową Radę Libijską (NRL) za „legalne władze Libii". W sumie NRL uznają już 24 państwa członkowskie ONZ.