"Urodziła kotka małych kociąt siedem, sześć z nich za Platformą, a za PiS-em jeden! Czas im szybko płynął, minęło dni siedem, sześć kotków za PiS-em, za PO – jeden. Skąd ta nagła zmiana? Co się małym stało? Pięć ślepych kociaczków na oczka przejrzało!". Esemes takiej treści od posła PiS Zbigniewa Girzyńskiego w niedzielę dostało wiele osób.
Wcześniej, w połowie czerwca, młodzi sympatycy PO z Wielkopolski przesyłali sobie wiadomość nawiązującą do decyzji sądu o skierowaniu prezesa PiS na badania psychiatryczne. "Dlaczego Jarosław Kaczyński spóźnił się na sejmowe głosowania? Miał problem, żeby wyplątać się z kaftanika" – pisali w esemesie i dopisywali: "przeczytaj i prześlij dalej".
Od czwartku w sieciach telefonów komórkowych krążą też masowo rozsyłane esemesy o treści: "9 października wyrzuć Tuska do śmietnika". Jej autorzy to sympatycy PiS, choć formalnie niezwiązani z tą partią. Chcą zmobilizować do pójścia jesienią do urn nie tylko elektorat PiS, ale również osoby, które w 2007 r. głosowały na Platformę, a teraz czują się rozczarowane rządami tej partii.
Podobnych wiadomości rozsyłanych na telefony komórkowe lub e-mailowo w ostatnich dniach pojawia się coraz więcej. Wśród nich m.in. fragment fraszki Leszka Czajkowskiego – "znów jakaś zgraja szczęśliwym trafem, bez głów, bez planów, za to z rozmachem, do żłoba toczy swe tłuste cielska... idzie Platforma Obywatelska!", czy grafika z wizerunkiem lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego i zielonego kameleona z podpisem: "Co, znowu się zmieniamy?".
Virale, czyli wirusy "podaj dalej"
Zdaniem ekspertów to nie przedwyborcza rozgrzewka sympatyków partii, ale nieoficjalna kampania wyborcza. Jej głównymi narzędziami są virale – czyli rodzaj marketingu wirusowego. Treści w nich zawarte mają się rozprzestrzeniać jak wirus w Internecie – od jednego odbiorcy do kolejnego.