Leszczyński, Czabański, Raczyńska – dziennikarze na listach

Ponad 70 ludzi mediów kandyduje. Część deklaruje, że w razie porażki zamierza wrócić do zawodu

Aktualizacja: 30.09.2011 04:34 Publikacja: 29.09.2011 19:35

Krzysztof Czabański, były szef Polskiego Radia, startuje z PiS

Krzysztof Czabański, były szef Polskiego Radia, startuje z PiS

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Była dyrektor telewizyjnej Jedynki, były szef KRRiT, redaktor naczelny "Faktów i Mitów", reporterka "Panoramy" – to tylko niektórzy z kilkudziesięciu dziennikarzy i ludzi mediów, którzy redakcje i telewizyjne studia postanowili zamienić na sejmowe korytarze.

Na listach wyborczych jest ponad 70 osób, które przedstawiły się jako dziennikarze. Najwięcej startuje z samej Warszawy – aż 18 osób.

Z radia, gazet  i w przebraniu jelenia

Na warszawskiej liście PiS znaleźli się kontrowersyjna szefowa telewizyjnej Jedynki za rządów PiS Małgorzata Raczyńska czy były szef KRRiT Witold Kołodziejski. Jest także Janusz Niedziela, były członek zarządu TVP.

Również na innych listach tej partii roi się od ludzi mediów.

Startują np. Wojciech Poczachowski (do niedawna zasiadał w zarządzie Polskiego Radia) czy Krzysztof Czabański, były szef Polskiego Radia.

– Kandyduję, bo zaproponował mi to Jarosław Kaczyński. Odpowiada mi program naprawy Polski, jaki proponuje PiS – mówi "Rz" Czabański. Zaznacza, że jest też drugi powód: – Chciałbym w Sejmie zająć się mediami. Są one teraz w tak fatalnym stanie, że same już się nie uzdrowią.

Czabański chciałby pracować nad nową ustawą medialną i wspierać niezależne media. – Nie może być tak, że połowa narodu nie ma praktycznie żadnej reprezentacji w mediach – mówi. Zaznacza, że Kaczyński obiecał mu, iż w przypadku wygranej tej partii zmiany w mediach będą jednym z jej priorytetów.

Prawa strona jest wyjątkowo licznie reprezentowana nie tylko na listach PiS.

Jedynką w Siedlcach z listy Nowej Prawicy jest Tomasz Sommer, redaktor naczelny konserwatywno-liberalnego pisma "Najwyższy Czas" i pomysłodawca nowego tygodnika "Wręcz Przeciwnie".

Zawód dziennikarza wykonują także Filip Rdesiński i Michał Stróżyk. Obaj piszą do "Gazety Polskiej". Pierwszy to członek prawicowej grupy Naszość i były prezes poznańskiego Radia Merkury, krytykowany za upartyjnienie rozgłośni i zatrudnianie kolegów. Na happeningach organizowanych przez Naszość przebierał się m.in. za jelenia. Wcześniej pracował też w programie "Misja specjalna" Anity Gargas.

– Dziennikarstwo dało mi lepszy ogląd sytuacji, jak wygląda stan naszego państwa, jakie są jego największe problemy – opowiada Rdesiński. – Na pewno mam większą wiedzę o funkcjonowaniu państwa niż przeciętny obywatel, samorządowiec czy przedsiębiorca, których nie brakuje na listach wyborczych.

O Michale Stróżyku zrobiło się głośno, gdy w kwietniu tego roku został pobity przez straż miejską przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w momencie, gdy strażnicy usuwali stamtąd namiot Solidarnych 2010. Wylądował wówczas w szpitalu.

"Akt szczerości i odwagi"

Ale i po lewej stronie dziennikarzy z aspiracjami do zasiadania w parlamencie nie brakuje.

Z warszawskiej listy SLD kandydują wieloletni dziennikarz telewizyjny Tadeusz Kraśko (ojciec Piotra Kraśki), a także Lech Fabiańczyk z Koszalina, członek Komunistycznej Partii Polski.

Na listach Ruchu Palikota znajdziemy wicenaczelnego postkomunistycznego tygodnika "Nie" Andrzeja Rozenka oraz redaktora naczelnego antyklerykalnego tygodnika "Fakty i Mity", byłego księdza Romana Kotlińskiego. Znajdziemy tam też Tomasza Szypułę, szefa Kampanii przeciw Homofobii, który jako zawód wpisał: dziennikarz.

Z tego komitetu kandyduje także Robert Leszczyński, wieloletni dziennikarz muzyczny "Gazety Wyborczej", potem tygodnika "Wprost", dziś współpracujący z nowym pismem "Wręcz Przeciwnie". – Jestem najpierw obywatelem, a dopiero potem dziennikarzem – tłumaczy "Rz" Leszczyński. – W politykę angażuję się od czasów studenckich. Kandyduję nie dlatego, że nie mam pomysłu na życie, ale ze względu na moje przekonania – zaznacza.

Od polityki nigdy nie stronił. W 2005 r. był jednym ze współzałożycieli Partii Demokratycznej. Kandydowanie dziennikarzy nazywa "aktem szczerości i odwagi". – I tak wiem, jakie który dziennikarz ma poglądy, i nawet wolę, jeśli przyznają się do tego otwarcie, niż udają, że są bezstronni –argumentuje.

Z listy Platformy Obywatelskiej do Sejmu kandyduje Sabina Klimek, reporterka "Panoramy" (TVP 2). Zaznacza, że w czasie kampanii wyborczej na ekranie jako reportera jej nie zobaczymy. – Poinformowałam kierownictwo o moich zamiarach na piśmie i od tamtego czasu zawiesiłam dziennikarską działalność – mówi "Rz". – Szef (Jacek Skorus – red.) był nieco zaskoczony, ale nie robił mi problemów – dodaje. Podkreśla, że długo się wahała, zanim zdecydowała się na start. Co przeważyło? – Jako dziennikarz obserwowałam wiele spraw z tej drugiej strony i miałam poczucie, że mogę tylko opisywać, ale nie mogę na nic wpływać – tłumaczy.

Eksperci: to powinno wykluczać

Wszyscy rozmówcy "Rz" zgodnie deklarują, że w razie niepowodzenia w wyborach chcą powrócić do pracy w mediach. – Nie sądzę, bym popełniał dziennikarskie samobójstwo. Nadal chcę pisać – mówi Leszczyński.

– Na początku lat 90. wmówiono nam, że dziennikarz powinien być całkowicie apolityczny. Tymczasem na świecie czymś zupełnie normalnym jest, iż są gazety lewicowe, prawicowe, liberalne, nacjonalistyczne czy lewackie. Ja się swoich poglądów nie wstydzę – deklaruje Rdesiński.

Takie podejście dziwi ekspertów. – To, że dziennikarze idą do polityki, jest czymś normalnym, ale powinna być to podróż w jedną stronę – mówi dr Rafał Chwedoruk, politolog z UW. – O ile takie przypadki jak Aleksandry Jakubowskiej czy Jacka Kurskiego, którzy porzucili karierę dziennikarską raz na zawsze dla polityki, są jasne, to takie wchodzenie do niej i wychodzenie już nie.

Medioznawca z UW dr Łukasz Szurmiński: – Dziennikarz może mieć poglądy, ale decyzja o zaangażowaniu się w politykę powinna go wykluczać z zawodu. Startując, staje się partyjny, korzysta z poparcia jakiejś partii, daje jej swoją twarz i nazwisko, pracuje na jej sukces. Nie wyobrażam sobie potem takiej osoby, która wraca do pisania czy przed kamerę i udaje bezstronną, niezależną.

Była dyrektor telewizyjnej Jedynki, były szef KRRiT, redaktor naczelny "Faktów i Mitów", reporterka "Panoramy" – to tylko niektórzy z kilkudziesięciu dziennikarzy i ludzi mediów, którzy redakcje i telewizyjne studia postanowili zamienić na sejmowe korytarze.

Na listach wyborczych jest ponad 70 osób, które przedstawiły się jako dziennikarze. Najwięcej startuje z samej Warszawy – aż 18 osób.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!