Korespondencja z Rzymu
W tym roku na podstawie bilateralnych umów z różnymi państwami spoza Unii Włosi przyjęli aż 95 tys. legalnych imigrantów. Planowali 98 tys. Teraz grzmią, że nie mają dla nich pracy. – W 2012 roku trzeba zawiesić wszystkie bilateralne umowy kwotowe. Z powodu kryzysu nie będzie gdzie zatrudnić imigrantów – apelują włoscy eksperci rządowi.
Czy kryzys zamknie imigrantom drzwi również do innych krajów? – Pewnego dnia wszyscy się obudzą i zobaczą, jak ogromnym obciążeniem są imigranci. Tylko w Danii kosztują podatników miliony euro rocznie – mówi „Rz" Anders Gravers, szef duńskiej organizacji Stop Islamisation of Europe.
W Wielkiej Brytanii koszt ich utrzymania ocenia się na 13 mld funtów rocznie. Brytyjskie media niemal każdego dnia wypominają, że ogromna liczba imigrantów nie pracuje, ale pobiera wysokie zasiłki. Wyliczono, że tylko ci, którzy przebywają w więzieniach, kosztują podatników blisko 300 mln funtów rocznie. – Do tego dochodzą koszty mieszkania i leczenia. Zapchane są oddziały położnicze w szpitalach, Londyn pęka w szwach. Ludzie protestują, bo w całym kraju jest 2,6 mln bezrobotnych – usłyszeliśmy w organizacji Migration Watch.
Nie tylko Włochy zaczęły działać. Zmiany w swoim ustawodawstwie imigracyjnym rozważa Francja, gdzie mieszka blisko cztery miliony imigrantów. Według szacunków kosztują podatników ok. 72 mld euro rocznie. W połowie roku szef MSW Claude Gueant zwrócił się do rządu w sprawie zredukowania liczby legalnych imigrantów z pozwoleniem na pracę, a także takich, którzy planują przyjazd do tego kraju, bo jest tu już ich mąż lub żona. Zmiany zaczęła wprowadzać Hiszpania, gdzie bezrobocie przekracza 20 proc. Kilka miesięcy temu Madryt ogłosił, że ogranicza rynek pracy dla Rumunów, których w Hiszpanii jest już 800 tys. 30 procent z nich nie pracuje.