Po pierwszej połowie meczu z Chorwacją włoscy eksperci w studio telewizyjnym nieco narzekali na słabą skuteczność swojej drużyny, ale głównie zastanawiali się nad rozmiarami wiktorii, czyli ile bramek Squadra Azzurra strzeli Chorwatom po przerwie.
Wszyscy się zgodzili, że walory chorwackiej ekipy po zwycięstwie nad słabą Irlandią zdecydowanie przereklamowano. Już kilkanaście minut później komentator Bepe Dossena, rezerwowy drużyny, która zdobyła mistrzostwo świata w Hiszpanii w 1982 r., wypowiedział prorocze słowa: „Italia cierpi, bo zgubiła wątek", by w 72. minucie dodać: „Oprócz wątku straciliśmy też bramkę".
Gdy mecz się skończył, po raz pierwszy od początku tego turnieju padło jedno z najpopularniejszych słów we włoskim futbolu – „biscotto" (biszkopcik).
W swej sportowej konotacji oznacza ono, że dwie strony biszkopcika opiekli sobie dwaj sportowi rywale i skonsumowali kosztem trzeciego – czyli zmowę. Zaraz potem Włosi się dowiedzieli, że nawet gdy ich drużyna wygra w poniedziałek z Irlandią 10:0, będzie musiała pakować manatki, jeśli w meczu Hiszpanii z Chorwacją padnie remis 2:2 lub wyższy.
W związku tym dziennik „Il Giornale" wyszedł z tytułem „Czekając na biszkopcik" na pierwszej stronie. Jeśli chodzi o prasę fachową, „Corriere dello Sport" suplikował z pierwszej strony ogromnymi literami: „Nie oszukajcie nas po raz kolejny", a „Gazzetta dello Sport", też z pierwszej strony, ostrzegała: „Uwaga na biszkopcik. Mogą nas znów oszukać". Węszącym spisek włoskim gazetom trudno się dziwić, bo były to oczywiście aluzje do ME z 2004 r. w Portugalii, gdzie Włosi znaleźli się w identycznej sytuacji i wypadli z turnieju, bo Szwecja i Dania postanowiły zremisować 2:2.