Dynamit, który nie wybuchł

Daniele De Rossi podczas mistrzostw Europy wreszcie pokazuje, dlaczego rodacy tak w niego wierzą

Publikacja: 19.06.2012 20:47

Daniele De Rossi – w Romie w cieniu Tottiego, w kadrze w cieniu Pirlo, ale to może się zmienić A

Daniele De Rossi – w Romie w cieniu Tottiego, w kadrze w cieniu Pirlo, ale to może się zmienić A

Foto: AFP, Odd Andersen Odd Andersen

Trener Cesare Prandelli wybrał go na opokę, bo drużyna rozbita kontuzjami, aresztowaniami i kolejnymi porażkami potrzebowała obrońcy. Kogoś, kto połączy ze sobą dwa najważniejsze ogniwa: bramkarza Gianluigiego Buffona i rozgrywającego Andreę Pirlo. Wielu kandydatów do tej roli nie było. Powinien to być ktoś wysoki i nieźle grający głową. Właśnie - głowa jest tu najważniejsza. Najlepiej, żeby była chłodna.

Dlatego na pierwszy rzut oka Prandelli nie mógł zrobić gorzej. Na ostatniego obrońcę wyznaczył kogoś, kto głowę powinien wymienić jak najszybciej, bo to ona zawodziła najczęściej. Prawie jakby trener podłożył pod swoją bramką dynamit.

Tymczasem De Rossi zdał już pierwszy, najtrudniejszy egzamin. Mecz z mistrzami świata Hiszpanami pokazał, że Prandelli się nie pomylił. Nowy stoper Włochów zagrał bardzo dobrze, nie pozwolił rozszaleć się Cescowi Fabregasowi ani Davidowi Silvie i co najważniejsze: nie zarobił żółtej kartki. Natyle szczęścia nikt we Włoszech chyba nie liczył.

Rodacy od dawna widzieli w nim gracza, który w przyszłości zastąpi Andreę Pirlo jako rozgrywającego reprezentacji i jej duchowego przywódcę. Kogoś, kto połączy piękno z cwaniactwem i poprowadzi Włochów do mistrzostwa świata.

Gdy jechał na mundial 2006, miał 22 lata i chyba było mu z tymi nadziejami za ciężko. Dla niego mistrzostwa świata skończyły się już w 28. minucie pierwszego meczu Włochów z USA. De Rossi wyskoczył do piłki razem z Kevinem McBride'em i pewnie wygrałby główkowy pojedynek, ale postanowił jeszcze machnąć łokciem.

Nie wiadomo, czy chciał postraszyć rywala, czy pokazać, kto rządzi na boisku. Nie wiadomo, czy pomyślał cokolwiek. Trafił idealnie w łuk brwiowy. Chwilę później schodził ze wstydem z boiska, mamrocząc pod nosem, że jest „bezmyślny", i żałując swojej głupoty.

McBride stał przy linii, a lekarz wycierał mu krew z twarzy. Amerykanin nie chował urazy, powiedział nawet, że De Rossi to honorowy facet, bo stanął z nim później twarzą w twarz i przeprosił.

Włosi tamten mecz zremisowali i rozpoczęli marsz po mistrzostwo świata, ale bez De Rossiego. Piłkarz dostał od FIFA cztery mecze kary i wrócił dopiero na finał. Tam częściowo odkupił winy, trafiając w serii rzutów karnych, ale gwiazdą światowej piłki nie został. Podobnych starć jak z McBride'em miał w życiu kilka. W 2004 roku w meczu Ligi Mistrzów z Bayerem Leverkusen tak sfaulował Jacka Krzynówka, że UEFA dała mu trzy mecze kary. Najpierw chciał się odwoływać, ale gdy przemyślał sprawę, zrezygnował. Nie miał żadnych argumentów.

W zeszłym roku w meczu z Szachtarem Donieck uderzył łokciem w twarz Darijo Srnę. Tym razem miał szczęście, bo sędzia był odwrócony plecami i zamiast wyrzucić De Rossiego z boiska, dał Chorwatowi żółtą kartkę za protesty. Na powtórkach widzieli to zajście wszyscy. Prandelli obiecał, że z piłkarzem porozmawia, ale zastrzegł, że z kadry go nie wyrzuci. Najwyraźniej rozmowy wystarczyły.

Tak to już u De Rossiego jest: najpierw robi, potem myśli. Wyrzuty sumienia nie są mu obce. Kiedyś podbiegł do sędziego i przyznał się, że strzelił wyrównującego gola ręką, gdy zobaczył, że arbiter pokazuje na środek boiska. W Serie A taka uczciwość to ewenement. Zaskoczony sędzia Mauro Bergonzi wychwalał go potem pod niebiosa, a Roma i tak wygrała 2:1. Interesują się nim najbogatsze kluby, na czele z Realem Madryt, Manchesterem Utd i Arsenalem. W Romie jest skazany na rolę następcy Francesco Tottiego (dostał nawet przydomek Przyszły Kapitan. Klub z Rzymu od paru lat tonie w przeciętności i trochę wody w Tybrze upłynie, nim wróci na szczyt.

Ale jemu tam dobrze, ostatnio odrzucił ofertę szejków z Manchesteru City, twierdząc, że w Romie ma wszystko, co kocha. Skoro nie zdecydował się na transfer trzy lata temu, gdy mafia zabiła mu teścia, to chyba nie zdecyduje się już nigdy. Nie chciał zostawiać problemów za sobą, najpierw żałoby, potem separacji z żoną. Wolał stanąć z nimi twarzą w twarz, jak wtedy z McBride'em.

To prawda, że przekonały go też do pozostania pieniądze (zarabia ok. 10 mln rocznie), ale gdyby chciał, to w Anglii dostałby więcej. Może z nowymi właścicielami (m.in. bank UniCredit) Roma wreszcie się wybije i De Rossi pokaże w Europie, ile potrafi.

Trener Cesare Prandelli wybrał go na opokę, bo drużyna rozbita kontuzjami, aresztowaniami i kolejnymi porażkami potrzebowała obrońcy. Kogoś, kto połączy ze sobą dwa najważniejsze ogniwa: bramkarza Gianluigiego Buffona i rozgrywającego Andreę Pirlo. Wielu kandydatów do tej roli nie było. Powinien to być ktoś wysoki i nieźle grający głową. Właśnie - głowa jest tu najważniejsza. Najlepiej, żeby była chłodna.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!