Część polityków i celebrytów podniosła larum, kiedy kilka dni temu Olga J. została oskarżona przez prokuraturę o posiadanie narkotyków. Ruch Kobiet napisał protest w jej obronie, a poseł Janusz Palikot decyzję o skierowaniu oskarżenia do sądu nazwał bolszewicką. Za Korą ujął się nawet były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jedynie poseł Zbigniew Ziobro apelował, by przestała promować narkotyki.
Jednak prokuratura nie mogła postąpić inaczej z prostego powodu: Kora nie spełniła warunków koniecznych do tego, by od karania można było odstąpić.
- Śledztwo można umorzyć, jeżeli ilość narkotyku jest nieznaczna i jest on przeznaczony na własny użytek. Żadna z tych przesłanek w tej sprawie nie zachodziła - mówi „Rz" Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Szczegółów odmawia.
Co się kryje pod pojęciem nieznaczna ilość? Jedna lub dwie działki - tak przyjmują śledczy zajmujący się tego typu przestępstwami. W przypadku wokalistki były to niecałe trzy gramy (2,83 g) marihuany, czyli ilość wystarczająca na pięć-sześć działek (przyjmuje się, że jedna to 0,2 g).
Według informacji „Rz" z wyjaśnień Olgi J. złożonych w śledztwie nie wynika też, by marihuanę posiadała na własny użytek. Prokuratorom wyjaśniała, że nie wie, skąd w jej domu wziął się narkotyk. Sugerowała, że może ktoś go przyniósł podczas jakiejś imprezy i zostawił. Partner wokalistki też twierdził w śledztwie, że nie wie, skąd wzięła się marihuana. Śledczy nie mogli więc uznać, że Kora miała narkotyk dla siebie. Musieli ją oskarżyć.