Zamiast drugiego śniadania jemy brunch, uczestniczymy w eventach, a nie w wydarzeniach. Dlaczego tak łatwo wprowadzamy obce słowa do języka polskiego?
Jerzy Jarzębski:
Mamy do czynienia z fałszywym snobizmem – to co zagraniczne wydaje nam się lepsze. Szczególnie angielsko brzmiące nazwy podobają się nam jako pewna oznaka światowości. Jednak większość tych nazw ma charakter potworków makaronicznych, często łączy się różne języki w jedną nazwę, co zazwyczaj brzmi dosyć dziwacznie. A nazywanie z angielska różnych budowli czy instytucji jest wręcz obyczajem nagannym i warto byłoby z tym skończyć. Odrębną kwestią jest umiędzynarodowienie języka pewnych dziedzin, co jest nie do uniknięcia, choćby w obrębie informatyki. To konsekwencja globalizacji. Jednolita terminologia ułatwia kontakty i wzajemne zrozumienie.