Prezydenci dużych miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich obawiają się jednak konsekwencji tej reformy. M.in. anarchizacji prac samorządów.
Warto dodać, że walne zgromadzenie Związku Miast Polskich przyjęło uchwałę, w której z aprobatą przyjęło nowy projekt ustawy. Wyrazili pewne wątpliwości dotyczące dwóch szczegółów legislacyjnych. Wnioskują również, co wydaje się niezwykle cenną inicjatywą, o zapewnienie zabezpieczenia dla osób, które przez wiele kadencji sprawowały funkcję wójta, burmistrza i prezydenta. Obecnie prawo zabrania samorządowcom po zakończeniu kadencji przez dwa lata pracować u podmiotów, wobec których podczas swych rządów podejmowali decyzje. Problem w tym, że w małym ośrodku na przykład przez dwie kadencje wójt albo burmistrz podejmie choćby jedną decyzje dotyczące niemal wszystkich podmiotów, czy to poprzez plany zagospodarowania przestrzennego, czy to opodatkowanie, czy użytkowanie wieczyste. Trzeba rzeczywiście zastanowić się, jak wykorzystać doświadczenie takich osób.
W przypadku stanowiska Unii Metropolii mam wrażenie, że część wątpliwości dotyczy nie obecnego projektu, tylko wersji wcześniejszych. Ale oczywiście podejmiemy dialog w tej sprawie. Ważne jest dla nas to, by w dyskusji nad protestem Unii Metropolii nie umknęły nam główne cele, które sobie stawialiśmy pisząc tę ustawę. Mieliśmy cztery główne cele.
Chcemy zwiększyć zdolność samorządów do absorpcji środków europejskich z budżetu na lata 2014-2020. O tym wszyscy mówią, ale potrzeba zmiany przepisów, by to ułatwić. Kiedy pieniądze będą mogły być lepiej wykorzystane przez samorząd? Wtedy, gdy samorządy będą mogły współpracować na poziomie horyzontalnym. Dlatego ustawa proponuje wprowadzenie tzw. Zespołu pracy terytorialnej, czyli współdziałania różnych ośrodków samorządowych. Zinstytucjonalizowanie współpracy umożliwi lepsze wykorzystanie środków unijnych.
To pierwszy argument. A drugi?
Samorząd powinien mieć możliwość kreowania lokalnego rozwoju, również gospodarczego. Raport prof. Jerzego Hausnera przekonująco dowodzi, że gminy dziś nie uczestniczą w kreowaniu rozwoju. Jeśli gmina chce np. promować lokalne środowiska gospodarcze, izba obrachunkowa lub wojewoda może to zablokować, mówiąc, że taka aktywność nie jest to zapisane w ustawie o samorządzie terytorialnym. Zaś konstytucyjna zasada właściwości działania samorządów, mówiąca, że samorządy mogą podejmować działania, które nie są zastrzeżone dla innych organów władzy publicznej, też nie jest wystarczająca. Dlatego w naszej ustawie chcemy to wprost napisać, że samorząd ma się zajmować lokalnym rozwojem i troską o rynek pracy, zaś rada gminy samodzielnie może określić kompetencje gminy wszędzie tam, gdzie nie jest to uregulowane w innych ustawach. To precyzyjne dookreślenie konstytucyjnej zasady dotyczącej zakresu działania gminy. To umożliwi samorządom znacznie większą samodzielność. W efekcie łatwiejsze będzie wykorzystywanie również środków unijnych, czyli nasz pierwszy cel.