Jeśli stolica rozstrzygnie przetargi tylko na podstawie kryterium najniższej ceny, rewolucja śmieciowa zamieni się w śmieciową katastrofę – oceniają eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Instytut przedstawił wczoraj analizę przygotowań miasta do wdrożenia nowych przepisów. – Warszawa powinna być przykładem dla innych, ale zabrała się do przygotowań zbyt późno – ocenia wiceprezes IBnGR dr Bohdan Wyżnikiewicz. – Najwięcej zastrzeżeń budzi organizacja przetargów, których stolica jeszcze nie ogłosiła. Ma to zrobić wkrótce.
Za trzy miesiące – od 1 lipca – przedsiębiorcy muszą być gotowi do odbioru odpadów z każdego miejsca miasta – z blokowisk, osiedli jednorodzinnych, szpitali, restauracji, sklepów, targowisk.
Zdaniem Wyżnikiewicza, w ciągu trzech miesięcy nie da się rozstrzygnąć przetargów. Trzeba się liczyć z odwołaniami – co wydłuża procedurę, zwłaszcza że w stolicy zapowiada się duża konkurencja. Tu rynek zostanie całkowicie zmieniony. A nawet jeśli przetargi zostaną rozstrzygnięte, firmy mogą nie zdążyć przygotować się do odbioru śmieci, np. wymienić pojemników.
Mieszkańcy zatem odczują chaos, a nieodebrane śmieci mogą zalegać przed domami.