Rządzący plują nam do zupy

PO stała się zaprzeczeniem haseł, pod którymi została utworzona – mówi Janusz Śniadek, poseł PiS, były przewodniczący „S”

Publikacja: 28.03.2013 21:07

Przewodniczący „S" Piotr Duda zwołał oburzonych do Stoczni Gdańskiej, zorganizował strajk na Śląsku. Komentatorzy uważają, że jest to prawdziwy trybun ludowy. Zgadza się pan z tym?

Janusz Śniadek:

- Nie można odmówić Piotrowi charyzmy. Bez niej nie stanąłby na czele „S".

Dawno już nie było w Polsce strajku generalnego, a jemu udało się go zorganizować.

W wolnej Polsce uchwalono prawo nie zezwalające na strajk obejmujący wiele zakładów w sporach z administracją i rządem. Strajk na Śląsku stał się możliwy przez wykorzystanie ustawowej formuły strajku solidarnościowego, konkretnie z Komisją Zakładową „Solidarności" w sądzie. W Polsce zdarzają się różne protesty, ale strajki jako takie są rzadkością. Na tle Europy jesteśmy oazą spokoju. Rozmiar wtorkowego strajku na Śląsku świadczy o determinacji ludzi.

Warto porywać się na strajk z powodu wydłużenia okresu rozliczania nadgodzin do roku? Przecież to są poważne straty gospodarcze, a mamy kryzys.

Trzeba protestować, bo w tej sprawie chodzi wyłącznie o obniżkę wynagrodzeń. Możliwość manipulowania czasem pracy jest potrzebna po to, żeby jak najmniej płacić ludziom. Zresztą w projekcie poselskim otwarcie znacząco obniża się dopłaty do nadgodzin. Straty dla gospodarki z powodu mniejszej siły nabywczej rodzin i ograniczenia popytu będą poważniejsze niż z powodu protestu.

Trudno się dziwić, że pracodawcy bronią się przed płaceniem nadgodzin w czasach kryzysu.

Za pracę trzeba płacić. Ustawowe obniżanie wynagrodzeń to jest zwyczajne złodziejstwo – jak powiedział poseł Szejnfeld o opodatkowaniu lokat na Cyprze. Jeżeli pracodawca mówi, że praca jest za droga, to pracownik odpowiada, że życie i utrzymanie rodziny jest jeszcze droższe, że ceny paliwa albo mięsa to zwykły rozbój.

Widzę, że mógłby się pan śmiało zapisać do ruchu oburzonych Piotra Dudy.

„Platforma Oburzonych" podnosi własnym głosem wiele problemów, o których „S" woła od lat: o rozwarstwieniu społecznym, arogancji władzy i braku dialogu. Jeszcze niedawno nie poznawałem Polaków, jak spokojnie znoszą to wszystko. Wreszcie zaczynamy dostrzegać, że rządzący plują nam do zupy.

Ruch oburzonych jest zbyt łagodny dla pana?

Cenna jest autentyczność tego sprzeciwu wielu środowisk wobec niesłychanego zawłaszczenia państwa. Platforma Obywatelska stała się zupełnym zaprzeczeniem haseł, pod którymi została utworzona. Ale sam sprzeciw niczego nie załatwi. Ten odruch gniewu musi mieć przełożenie na politykę państwa, na rozwiązania ustawowe. Obnażanie zakłamania PO to za mało. Żeby coś naprawdę zmienić, rewolucja i prawdziwy ruch oburzonych są potrzebne przy urnach wyborczych.

Może ten ruch przekształci się w podmiot polityczny i wtedy doprowadzi do zmiany właśnie przy urnach.

Jeśli tak, to nie z Piotrem Dudą jako przewodniczącym NSZZ „Solidarność" na czele. Piotr musiałby wybrać, bo obowiązują jasne zakazy statutowe łączenia funkcji związkowej z polityczną. W „S" nie ma przyzwolenia na zaangażowanie w czystą politykę. Także w sprawie okręgów jednomandatowych jest spory sceptycyzm. W tej sprawie niech rozstrzygnie referendum. Takie mamy stanowisko.

Przecież żądanie zmiany konstytucji i upowszechnienia referendów to jest postulat czysto polityczny. Zresztą pan jako szef związku też był krytykowany za upolitycznienie „S" i związanie jej z PiS.

W Polsce zarzut upolitycznienia służy do zwalczania związków. Nie wiem, czy protest przeciwko obniżaniu płac jest bardziej polityczny od protestu z grudnia 1970 roku przeciwko podwyżce cen. I tu, i tam pojawia się element sprzeciwu wobec decyzji rządu i w takim sensie oba te protesty były polityczne. Zarzut mieszania się do polityki stawiają rządzący, gdy nie mają żadnych argumentów, żeby przekonać ludzi do swoich racji. Ale czy mamy godzić się na obcięcie płac tylko dlatego, żeby nie narazić się na oskarżenia o uprawianie polityki? Co to jest w ogóle za zarzut? Mam prawo protestować przeciwko temu jako obywatele, bo nikt nam nie odebrał praw obywatelskich.

Gdyby we Francji ktoś powiedział związkowcom, że nie mogą strajkować w obronie płac, to zostałby wyśmiany. My daliśmy sobie wmówić, że wszystko jest polityczne.

A co do zmiany konstytucji, to kto ma o to walczyć, jeżeli nie obywatele? Przecież związki zawodowe są częścią społeczeństwa obywatelskiego. Obywatele mają prawo protestować, gdy ogranicza się demokrację. Ba, w demokratycznym świecie o jakości demokracji świadczy między innymi przestrzeganie praw związkowych, prawa do zrzeszania się i do strajku. Jakość demokracji w Polsce jest bardzo zła, nie przestrzega się praw pracowniczych.

Przecież kilka dni temu odbył się strajk na Śląsku, o którym przed chwilą mówiliśmy.

Mówiliśmy też, że odbył się dzięki fortelowi prawnemu, ale jego rozmiar pokazał poparcie ludzi. Znikła obawa przed szykanami. Czy pani wie, ilu ludzi jest wyrzucanych z pracy za próby tworzenia organizacji związkowej? Więcej niż w stanie wojennym. W sądzie pracy takie sprawy ciągną się miesiącami. Często pracownik dostaje odszkodowanie zamiast być przywróconym do pracy. W ten sposób zabija się związki.

Są zakłady w Polsce, gdzie funkcjonuje po kilkanaście związków zawodowych.

O czym to świadczy? W Polsce mamy najniższe uzwiązkowienie w całej Europie. Zaledwie kilkanaście procent pracowników należy do związków, a pani sugeruje, że i tak za dużo. Prawo do zrzeszania się w związki to jedno z podstawowych praw człowieka wpisanych do konstytucji.

Może ludzie nie chcą się zrzeszać, bo nie podoba im się właśnie to upolitycznianie, o którym mówiliśmy?

To prawda, że zarzut o upolitycznianie związku nie służy jego umacnianiu. „S" od początku spotyka się z takim zarzutem, ale główny powód oskarżeń jest inny. Ideały Sierpnia mają wymiar wolnościowy, ale również wielki wymiar społeczny. To za obronę sprawiedliwości społecznej tak bardzo jesteśmy atakowani. Politycy PO tak chętnie powołujący się na solidarnościowy rodowód prowadzą Polskę dokładnie w kierunku przeciwnym do ideałów Sierpnia pod hasłem „radź sobie sam". Stąd wśród ludzi poczucie zdrady.

W grudniu '70 i w stanie wojennym pracownicy ginęli „za chleb i wolność". Cieszymy się wolnością, ale brakuje chleba. Rozwarstwienie społeczne w Polsce jest największe w Europie. I ciągle rośnie. Głodne dzieci to hańba wolnej Polski. Żaden przyzwoity człowiek nie powinien na to się godzić. „Platforma Oburzonych" jest czymś nowym, ale to nie oni pierwsi dostrzegli tę niesprawiedliwość. „S" walczy z tym od lat i dlatego jest tak atakowana. Cieszymy się, że mamy nowego sojusznika.

Ale to głos oburzonych został usłyszany.

Dzięki „S" zaistnieli publicznie, obnażając hipokryzję rządzących, za co nie ominęły ich zarzuty o aspiracje polityczne. Jednak to strajk generalny na Śląsku ma dużo większą wagę społeczną. W kancelariach prezydenta i premiera rozdaje się miliony złotych na nagrody, w spółkach skarbu państwa wypłaca się niebotyczne gaże, a rządzący udają, że wszystko jest w porządku. Jednak gdy pracownikom obniża się wynagrodzenia i protestują przeciw temu w obronie bytu swoich rodzin, sypią się oskarżenia o mieszanie do polityki. „S" dalej musi robić swoje.

Rozumiem, że popiera pan strategię Piotra Dudy?

Jako „S" wybraliśmy Piotra Dudę na przewodniczącego związku. Szanuję ten wybór. Robię, co mogę, żeby wspierać Piotra, a przede wszystkim działania „S". Czasem żartuję, że przewodniczący jest tylko prowadzącym zebranie Komisji Krajowej. To statutowe władze związku decydują, co robi związek. Przewodniczący musi mieć pomysły i inspirować wspólne działania. Sukcesy „S" będą jego sukcesami. Dlatego trzymam za niego kciuki.

Duda wybiera się do prezydenta w sprawie ewentualnej zmiany konstytucji. Myśli pan, że coś osiągnie?

Bardzo w to wątpię. Przypuszczam, że moi koledzy również w to nie wierzą. Ale trzeba to robić, żeby pokazywać rzeczywiste intencje prezydenta i rządu. Słyszymy tyle pięknych słów i deklaracji. Czasem trzeba powiedzieć: sprawdzam.

Widać po sondażach, że ludzie coraz bardziej nie ufają rządzącym. Zaczynają się łączyć w sprzeciwie. Gdy na Śląsku trwał strajk, na gdyńskich autobusach kierowcy wywieszali kartki z deklaracją poparcia dla tego protestu. Tak jak kiedyś bywało. Jednak „Solidarność" nie będzie już taka jak w sierpniu 1980 r. Wtedy była sprzeciwem wobec PRL-u, dzisiaj jest sprzeciwem wobec Platformy coraz bardziej przypominającej przewodnią siłę narodu, czyli PZPR. Jednak tak jak Lech Wałęsa sam nie obalił komuny (chociaż można mieć wrażenie, że tak uważa), tak samo Piotr Duda w pojedynkę nie obali Donalda Tuska. Piotr jest silny siłą „S" i tylko wspólnie z nią osiągnie sukces. Jeżeli charyzma Piotra doprowadzi do zjednoczenia się Polaków w skutecznym proteście, będzie to sukces wszystkich – pracowników, „S" i na końcu Dudy.

-rozmawiała Eliza Olczyk

Przewodniczący „S" Piotr Duda zwołał oburzonych do Stoczni Gdańskiej, zorganizował strajk na Śląsku. Komentatorzy uważają, że jest to prawdziwy trybun ludowy. Zgadza się pan z tym?

Janusz Śniadek:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!