Tu nikt nie ma podniesionej głowy

Przed krakowskim urzędem kontroli skarbowej od dziewięciu dni głoduje przedsiębiorca. Twierdzi, że urzędnicy zniszczyli mu firmę i życie

Aktualizacja: 20.06.2013 03:13 Publikacja: 20.06.2013 03:07

Tu nikt nie ma podniesionej głowy

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Skąd taka decyzja?

Janusz Kowalik:

Mam trzech synów 12, 5 i 3 lata. Nie chcę, by myśleli, że ich ojciec to złodziej. Wolę, by widzieli we mnie męczennika niż przestępcę. Chcę też pomóc innym niszczonym przez państwo.

Jak reagują przechodnie?

Ich reakcje są spontaniczne, wspierają mnie. Siedzę pod skarbówką, nikt tu nie przychodzi z podniesioną głową. Wszyscy wiedzą, że od widzimisię urzędnika może zależeć ich los.

Tak było z panem?

Tak. Spółka, w której byłem  prokurentem i pełnomocnikiem, powstała w 2004 r. Operuje w branży metalowej, nazywa się Impex Scrap & Recykling. Dostarczaliśmy wsad hutniczy do hut, walcowni i odlewni. Firma szybko się rozwijała, w 2005 r. jej sprzedaż była na poziomie 17 mln euro, w 2006 r. – już 36 mln. Zatrudnia 30 osób, jej partnerem jest np. KGHM.

Czy komuś to przeszkadza?

W 2005 r. w firmie pojawia się Urząd Kontroli Skarbowej. Wszczyna kontrolę czterech miesięcy z 2005 r. i po roku zajmuje rachunki na kwotę blisko 700 tys. zł. Właściwie bez powodu. Urząd skarbowy nie chce wdrożyć decyzji UKS, zarzucając jej lakoniczność. Realizuje ją dopiero po miesiącu, przyciśnięty do muru.

Co się dzieje później?

Zarząd odwołuje się do izby skarbowej, a ta po siedmiu miesiącach wskazuje, że decyzja UKS była bezzasadna! Wtedy UKS szuka dalej. W czerwcu 2007 r. rozszerza kontrolę na cały 2005 roki i dodatkowo 2006 i 2007. To dobija firmę. Z jej finansowania wycofują się banki i firma ogłasza upadłość. Mija 2008 i 2009 rok, a UKS dalej prowadzi postępowanie bez decyzji. Wreszcie w 2010 r. ogłasza, że w spółce było firmanctwo. Rzekomo ja, pełnomocnik, podejmowałem strategiczne decyzje, a nie robił tego zarząd. Firma ma oddać 153 mln zł VAT.

To jedyny zarzut?

Tak. UKS nie zarzuca nam uchybień, ale szuka haka, bo w międzyczasie firma upadła i gdyby nie utrzymały się zarzuty, budżet musiałby płacić odszkodowania.

Kto zaspokaja roszczenia?

Spółka nie ma pieniędzy, więc UKS domaga się ich od prezesów – żąda od 15 do 30 mln zł. Decyzja dotyczy też kontrahentów – nie mogli odliczać VAT. Jest ich 68. Fiskus wybiera sobie jednak tylko sześć podmiotów, m.in. Alumetal Kęty czy Polcopper. Nie ma tam KGHM.

Skąd żądania wobec pana?

Alumetal odwołuje od tej decyzji UKS, wskazując, że jest wadliwa, bo dotyczy tylko spółki, a nie także drugiej strony pozornego działania. Wtedy UKS wszczyna postępowanie w stosunku do mnie. Ostatecznie żąda 12 mln zł.

Co będzie dalej?

Mnie już zniszczyli, co mieli zabrać, to zabrali. Teraz walczę o dobre imię. Jest też możliwość, że decyzja UKS zostanie wzruszona. Na to jednak potrzeba czasu.

Skąd taka decyzja?

Janusz Kowalik:

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką