W tym tygodniu kilka tysięcy osób wzięło udział w protestach przeciwko prezydentowi w Szarm el-Szejk, jednym z najbardziej popularnych ośrodków dla amatorów nurkowania i podziwiania rafy koralowej.
Już wcześniej władze USA, Wielkiej Brytanii, Francji i niektórych krajów zachodniej Europy odradzały wyjazdu na wakacje do Egiptu. Zdaniem tutejszych linii lotniczych EgyptAir tylko w ciągu ostatnich 48 godzin z kraju wyjechało przeszło 60 tys. wczasowiczów.
Szczególnie niebezpiecznie jest w samym Kairze oraz na Synaju. Amerykański Departament Stanu przyznaje natomiast, że sytuacja pozostaje pod kontrolą w dolinie Nilu, m.in. w tak popularnych ośrodkach jak Asuan czy Luksor.
Za rządów Hosniego Mubaraka dochody z turystyki dostarczały aż 11 proc. egipskiego dochodu narodowego. Arabska wiosna doprowadziła co prawda do załamania liczby przyjezdnych, jednak w ciągu minionego roku tę stratę udało się częściowo nadrobić (liczba turystów wzrosła o 14 proc.). Teraz jednak znów hotele stoją puste.
– Zapowiedź włączenia się armii w proces polityczny nie wróży nic dobrego. Można się spodziewać długiego okresu niestabilności. A to zawsze odstrasza turystów – mówi agencji Bloomberga Shadi Hamid, ekspert katarskiego oddziału Brookings Institution.