Bractwo Muzułmańskie było ich pierwszym wyborem, z różnych powodów. Po pierwsze dlatego, że ma realny wpływ na palestyński Hamas. Hamas teraz nie ostrzeliwuje Izraela. Po drugie, Amerykanom zależy na konflikcie między sunnitami a szyitami w regionie. Egipt to największe państwo arabskie. Gdy USA mają się po swojej stronie rządzących nim sunnickich Braci, to konflikt z szyickim Iranem rozwija się po ich myśli. Po trzecie, Bractwo jest kapitalistyczne, jest za wolnym rynkiem, prywatyzacją, nie różni się pod tym względem od Mubaraka. Po czwarte, dla Izraela nie jest dobre, gdy Egipt jest za silny. A Bracia cofali państwo w rozwoju.
Czyli pana zdaniem USA popierały Mursiego?
Tak, ale myślały, że on i Bractwo mają poparcie większości Egipcjan. Teraz zrozumiały, że to nieprawda. Ameryka zawsze gra ze zwycięzcami.
Kto jest teraz zwycięzcą?
Naród egipski.
A kto będzie rządził tym zwycięskim narodem?
Nie wiem, nie interesuje mnie to. Najważniejsze, że naród ma najwięcej do powiedzenia w kraju, nie generałowie, nie prezydent.
Niełatwo mi zrozumieć, że ponad dwa lata po rewolucji ci, co obalali Mubaraka, są w tym samym obozie co ludzie dawnego dyktatora. Przebaczyli Mubarakowi i jego współpracownikom?
To propaganda Bractwa Muzułmańskiego. Nikt nie zapomniał, jak było. To Mursi zdradził rewolucję z przeżytkami dawnego reżimu. Dziwię się, że na Zachód nie przedarły się interesujące szczegóły, takie jak to, że połowa rządu Bractwa pracowała wcześniej w gabinecie Mubaraka. Poza tym podpora dyktatury, Tantawi, nie tylko nie został postawiony przed wymiarem sprawiedliwości, ale dostał od Mursiego najwyższe egipskie odznaczenie. Bracia obiecali, że go nie tkną.
Czyli nie zmienił pan oceny dyktatury Mubaraka, w którego obalaniu pan uczestniczył?
Jak bym mógł. Zresztą to, co się ostatnio działo, to bezpośrednia konsekwencja dyktatury Mubaraka. Stosunki Mubaraka i Bractwa nie zawsze były konfliktowe. Jeden z liderów Bractwa mówił, że głosuje na Mubaraka, nasz narodowy symbol, bo marzy, by się z nim kiedyś spotkać. To nie jest takie proste, jak się za granicą wydaje.
Alaa al-Aswany (ur. 1957), zaangażowany politycznie pisarz egipski. Po polsku ukazały się „Kair. Historia pewnej kamienicy" i „Chicago"