Goliszewski: Ludzie boją się polityki rządu

Zadłużenie państwa jest dziś większe niż za Edwarda Gierka – mówi „Rz” prezes Business Centre Club Marek Goliszewski

Publikacja: 26.07.2013 21:00

Goliszewski: Ludzie boją się polityki rządu

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

- Platforma Obywatelska chce ograniczyć prawa związkowców np. zlikwidować etaty związkowe. Dla przedsiębiorców to chyba miód na serce?

- Nie, ale uważam, że organizacje związkowe powinny się utrzymywać z własnej działalności, a ich funkcyjni działacze powinni być poza zakładami pracy. Natomiast nie można tego robić w ramach zemsty czy riposty za porzucenie Komisji Trójstronnej i zapowiedzi o jesiennych protestach. A w tej chwili tak to właśnie wygląda

- Związkowcy grożą rządowi strajkiem generalnym. PO przygotowuje raport w sprawie wynagrodzeń związkowców.

- Wojna.

- Do czego doprowadzi ta eskalacja konfliktu?

- Do jeszcze większego regresu w dialogu społecznym, niż ten, który mamy obecnie. Jestem przeciwny odwoływaniu ministra pracy Władysława Kosiniaka- Kamysza, nie podoba mi się wyjście związkowców z Komisji Trójstronnej w obecności premiera, bo to była demonstracja. Jednak związki mają wiele racji. Sam bym dołączył do protestu „Solidarności", bo podzielam ich opinię o regresie dialogu społecznego i nieefektywnym działaniu Trójstronnej Komisji. Dialog jest szczątkowy. Wycofałem się z posiedzeń w Trójstronnej Komisji, dokładnie z tego powodu, o którym teraz mówią związkowcy. Pracodawcy powinni zaproponować związkom spotkanie w sierpniu, aby sprawdzić, w jakich postulatach pod adresem władz możemy się wzajemnie poprzeć. I w sposób cywilizowany wystąpić do rządu o realizację naszych postulatów. Zobaczymy jaka będzie odpowiedź.

- Związkowcy uważają, że Trójstronna Komisja jest fasadowa, bo i tak warunki dyktuje minister finansów.

- (Śmiech) Minister finansów dyktuje dziś warunki całemu krajowi, w tym premierowi. I tak nie może być. System konsultacji społecznych funkcjonuje w Polsce fatalnie. Nie ma profesjonalnych negocjacji tylko wzajemne przekrzykiwanie się. Przy czym mało kto myśli o interesie państwa, a ten jest nadrzędny, tylko o swoich partykularnych interesach . W Europie Zachodniej niejednokrotnie ratowano gospodarkę przyjmując pakty społeczne. W Polsce się nie udało. Kuleje też partycypacja obywateli w stanowieniu prawa. Ustawy tworzy się często na podstawie widzimisię grupy rządzącej lub dyletanckich posłów. A obywatele muszą uczestniczyć w rządzeniu. W przeciwnym razie kolejne 2 mln młodych ludzi wyjedzie z kraju, bo rola przedmiotów nie będzie im odpowiadać.

- Minister pracy broni się, że konsultacje nie są fikcją. Twierdzi, że wiele postulatów strony społecznej jest uwzględnianych, a rząd idzie na takie ustępstwa jakie jest w stanie udźwignąć.

- Minister Kosiniak-Kamysz jest sensownym człowiekiem i mówi prawdę. Tyle tylko, że zakres konsultacji jest za wąski. Na dodatek uzgodnienia Trójstronnej Komisji są często odkręcane na posiedzeniach rządu. Związkowcy mają całą listę takich przypadków. W BCC mamy ten sam problem. Propozycje rządowe dostajemy do konsultacji na chwilę przed podjęciem decyzji przez Radę Ministrów. Nie mamy czasu ani wykonać ekspertyz ani skonsultować się z naszymi członkami. A nawet gdy to zrobimy to i tak większość naszych postulatów nie jest uwzględniana, bo rządowi chodzi tylko o odfajkowanie konsultacji. Zaproponowaliśmy rządowi zawarcie paktu antykryzysowego. Reakcji brak. Naprawdę jest niechęć do rozmowy. A efekty widać – poparcie dla PO leci na łeb na szyję, związki zawodowe wychodzą na ulicę, a w gospodarce powiększa się szara strefa, dlatego że daniny są za duże, wymiar sprawiedliwości kuleje, olbrzymia biurokracja dławi przedsiębiorczość. Jeżeli w takiej sytuacji nie podejmuje się dialogu to jest to polski dramat.

- Skąd się bierze ta niechęć do rozmowy? Rządzący są przyzwyczajeni do rozwiązań siłowych?

- Rządzący są przekonani, że mają świętą rację i niczego nie muszą konsultować. Weźmy propozycje, które dzisiaj składa minister finansów Jacek Rostowski. To wybitnie inteligentny człowiek i musi wiedzieć, że niektóre jego pomysły są nie do przyjęcia np. takie jak solidarna odpowiedzialność za płacenie podatku VAT, rządowa kontrola tajemnic bankowych, zajmowanie aktywów przedsiębiorców itd. Można jeszcze długo wyliczać te „recepty".

- Z solidarności płacenia podatku VAT minister się wycofał.

- A po co w ogóle wywoływał ferment? Rzuca na rybkę kontrowersyjne pomysły, których oczywiście wcześniej nie konsultuje z partnerami społecznymi, a potem się dziwi, że związki zawodowe wychodzą na ulicę. My, przedsiębiorcy, tego nie zrobimy ale może powinniśmy rozważyć Czarną Procesję, tak jak kiedyś zrobili to mieszczanie, upominając się o swoje prawa. Obowiązkiem rządu jest prowadzenie skutecznej polityki, tymczasem po rosnącym deficycie i długu publicznym widać, że jest ona dalece niedoskonała. Rząd w połowie roku zwiększa deficyt o 16 mld zł. Znaczących oszczędności nie robi, nie chcąc drażnić wyborców. Sięga więc do kieszeni tych, którzy pieniądze mają, czyli przedsiębiorców. Tyle tylko, że jeżeli zacznie się taki drenaż, to powiększy się szara strefa, co oznacza mniej pracy i niższe pensje. A wtedy dopiero związki będą miały powody do wyjścia na ulicę. Do tego wszystkiego dochodzi manipulacja z OFE, której jedynym celem jest zmniejszenie długu publicznego. To nie są dobre decyzje i w przyszłości zapłacimy za nie olbrzymią cenę.

- Minister Rostowski broni się, że w nowelizacji budżetu nie ma nic nadzwyczajnego. I to samo mówi prezes NBP Marek Belka.

- Jeżeli nowelizuje się budżet, bo w ciągu pół roku wykorzystało się 90 proc. deficytu budżetowego, to znaczy, że rząd przyjął nadto optymistyczne założenia i na tej podstawie podejmował złe decyzje. Zresztą nie po raz pierwszy grzeszy nadmiernym optymizmem. Gdy obniżał o 5 punktów wpłaty do OFE wówczas minister finansów prognozował, że w wyniku tego działania będziemy mieli 4 procentowy wzrost gospodarczy. Tymczasem jeśli mamy 0.5 proc. wzrost gospodarczy to sukces, a i to liczony według polskich kryteriów, bo według metody Eurostatu, mamy po prostu recesję.

- Recesja jest wtedy gdy przez dwa kwartały z rzędu wzrost gospodarczy jest ujemny. Nie mamy chyba z tym do czynienia?

- To jest tylko definicja. Skoro miejsc pracy ubywa, pensje maleją, zmniejsza się produkcja, to mamy recesję. Jeżdżę po kraju i rozmawiam z przedsiębiorcami, którzy przyznają, że mają odłożone pieniądze, które mogliby zainwestować ale tego nie zrobią, bo po prostu boją się polityki rządu. Jeżeli kolejne założenia budżetowe palą na panewce, to naprawdę nie wiadomo, co będzie dalej. Brak stabilności jest zresztą widoczny nie tylko w finansach publicznych. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski rozpoczął reformę sądownictwa i został odwołany. Jego następca Jarosław Gowin rozpoczął deregulację zawodów i też został odwołany. Z powodów politycznych dymisjonuje się ministrów, którzy chcieli coś zrobić i robili. Gdzie tu stabilizacja?

- Zapewne pomysł zlikwidowania pierwszego progu ostrożnościowego w ustawie o finansach publicznych też się panu nie podoba?

- Jestem temu przeciwny. Mamy progi ostrożnościowe i powinniśmy się tego trzymać. Pieniądze trzeba wydawać racjonalnie, a nie powiększać dług i żeby go ukryć, majstrować przy OFE, co jest zwykłym „skokiem na kasę". Jeżeli likwiduje się progi ostrożnościowe, to naraża się społeczeństwo na potężne długi. Już dzisiaj zadłużenie na głowę jednego mieszkańca wynosi 25 tys. zł. Tego nie było nawet za Edwarda Gierka.

- No ale co ma zrobić minister finansów? Zrealizował już 90 proc. deficytu. Skąd ma wziąć pieniądze na kolejne pół roku?

- Mógłbym powiedzieć: a co mnie to obchodzi? BCC od 6 lat pokazuje, co trzeba zrobić, żeby były pieniądze: redukcja urzędników, wprowadzenie jednego systemu ubezpieczeń społecznych dla wszystkich, likwidacja przywilejów emerytalnych służb mundurowych, górników, rolników, fałszywych zwolnień lekarskich, fałszywych zasiłków. To tylko niektóre z długiej listy naszych propozycji. Niewiele zostało zrobione. Pytanie, co ma teraz zrobić rząd jest sarkastyczne.

- Uważa pan, że rząd powinien podać się do dymisji, skoro jego polityka zbankrutowała i to dosłownie?

- Raczej bankrutuje. Może podać się do dymisji, albo, zamiast stosować kreatywną księgowość uczciwie ogłosić, co musimy robić, żeby się wydobyć z kłopotów. I jestem pewien, że Polacy by to zrozumieli – i zgodzili się pomóc tak, jak kiedyś Gierkowi. Margaret Thatcher powiedziała mi kiedyś, iż mężów stanu poznaje się po tym, że potrafią iść pod prąd wyborcom. PO miała 6 lat, by zlikwidować i dług i deficyt. A jaki jest koń, każdy widzi.

- Gospodarka szoruje brzuchem po dnie. Kiedy się to zmieni? W przyszłym roku?

- W przyszłym roku na pewno nie. Liczmy na to, że się zmieni za dwa lata. Ale trzeba działać. Rząd doskonale wie co powinien zrobić, aby Polska stała się silnym człowiekiem Europy, nie tylko marketingowo. Ma do dyspozycji raport ministra Michała Boniego „Polska 2030" i raport profesora Michała Kleibera. Czy to robi? Z przyczyn politycznych nie. Mówi, że liczy się „tu i teraz". W BCC wyliczyliśmy, że w ciągu najbliższych 5 lat deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych sięgnie 380 mld złotych, a w 2060 roku będziemy mieli bilionowe zadłużenie z tego tytułu. Pytam, kto się nad tym zastanawia? Jakie jest myślenie perspektywiczne? Żadne. Przykro mi.

- Platforma Obywatelska chce ograniczyć prawa związkowców np. zlikwidować etaty związkowe. Dla przedsiębiorców to chyba miód na serce?

- Nie, ale uważam, że organizacje związkowe powinny się utrzymywać z własnej działalności, a ich funkcyjni działacze powinni być poza zakładami pracy. Natomiast nie można tego robić w ramach zemsty czy riposty za porzucenie Komisji Trójstronnej i zapowiedzi o jesiennych protestach. A w tej chwili tak to właśnie wygląda

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!