- Rządzący są przekonani, że mają świętą rację i niczego nie muszą konsultować. Weźmy propozycje, które dzisiaj składa minister finansów Jacek Rostowski. To wybitnie inteligentny człowiek i musi wiedzieć, że niektóre jego pomysły są nie do przyjęcia np. takie jak solidarna odpowiedzialność za płacenie podatku VAT, rządowa kontrola tajemnic bankowych, zajmowanie aktywów przedsiębiorców itd. Można jeszcze długo wyliczać te „recepty".
- Z solidarności płacenia podatku VAT minister się wycofał.
- A po co w ogóle wywoływał ferment? Rzuca na rybkę kontrowersyjne pomysły, których oczywiście wcześniej nie konsultuje z partnerami społecznymi, a potem się dziwi, że związki zawodowe wychodzą na ulicę. My, przedsiębiorcy, tego nie zrobimy ale może powinniśmy rozważyć Czarną Procesję, tak jak kiedyś zrobili to mieszczanie, upominając się o swoje prawa. Obowiązkiem rządu jest prowadzenie skutecznej polityki, tymczasem po rosnącym deficycie i długu publicznym widać, że jest ona dalece niedoskonała. Rząd w połowie roku zwiększa deficyt o 16 mld zł. Znaczących oszczędności nie robi, nie chcąc drażnić wyborców. Sięga więc do kieszeni tych, którzy pieniądze mają, czyli przedsiębiorców. Tyle tylko, że jeżeli zacznie się taki drenaż, to powiększy się szara strefa, co oznacza mniej pracy i niższe pensje. A wtedy dopiero związki będą miały powody do wyjścia na ulicę. Do tego wszystkiego dochodzi manipulacja z OFE, której jedynym celem jest zmniejszenie długu publicznego. To nie są dobre decyzje i w przyszłości zapłacimy za nie olbrzymią cenę.
- Minister Rostowski broni się, że w nowelizacji budżetu nie ma nic nadzwyczajnego. I to samo mówi prezes NBP Marek Belka.
- Jeżeli nowelizuje się budżet, bo w ciągu pół roku wykorzystało się 90 proc. deficytu budżetowego, to znaczy, że rząd przyjął nadto optymistyczne założenia i na tej podstawie podejmował złe decyzje. Zresztą nie po raz pierwszy grzeszy nadmiernym optymizmem. Gdy obniżał o 5 punktów wpłaty do OFE wówczas minister finansów prognozował, że w wyniku tego działania będziemy mieli 4 procentowy wzrost gospodarczy. Tymczasem jeśli mamy 0.5 proc. wzrost gospodarczy to sukces, a i to liczony według polskich kryteriów, bo według metody Eurostatu, mamy po prostu recesję.
- Recesja jest wtedy gdy przez dwa kwartały z rzędu wzrost gospodarczy jest ujemny. Nie mamy chyba z tym do czynienia?