Kto właściwie wpadł na pomysł filmu?
Po gdyńskim sukcesie „Ody do radości”, którą zrobiłem z Anną Kazejak-Dawid i Maciejem Migasem, zadzwonił do mnie Michał Kwieciński, i poprosił, żebym do niego wpadł bo musimy pogadać. Przychodzę, a on mi wręcza pamiętniki „Zośki” i „Parasola”, i mówi: „Czytaj i pisz scenariusz. Wyślemy go na konkurs”. Spytałem tylko, czy jest pewien. Stanowczo kiwnął głową na tak. Miałem wtedy 23 lata.
Kwieciński wiedział o twoim zainteresowaniu powstaniem?