Rz: Legia Warszawa zagra dziś ze Steauą Bukareszt w eliminacjach Ligi Mistrzów. Spotkają się dwa kluby wojskowe, które przez pół wieku były faworyzowane przez władze komunistyczne. Steauę komuniści stworzyli od zera. A jak było z Legią?
Robert Gawkowski:
Klub pod nazwą Legia Warszawa był już przed wojną znaną piłkarską marką. Jednak gdy 25 czerwca 1945 r. do rozgrywek zgłosiła się drużyna pod nazwą WKS Legia Warszawa, to Warszawski Okręgowy Związek Piłki Nożnej orzekł, że to nie jest ten sam klub, co przedwojenna Legia i zabronił mu używania tej nazwy. To byli zupełnie inni działacze, inni piłkarze, nie było praktycznie żadnej ciągłości i żadnego warszawiaka. Motorem tej decyzji związku był zresztą Alfred Nowakowski, wybitny piłkarz prawdziwej, przedwojennej Legii. Komuniści jednak nic sobie nie robili z tej decyzji i nowy klub i tak wystartował jako WKS Legia.
Po co było im to nawiązanie do przedwojennej tradycji?
Chcieli przedstawić się jako jej kontynuatorzy. Tak robili przecież ze wszystkim – że przypomnę choćby kradzież przedwojennej tradycji PPS, bo nowa partia nie miała z tą prawdziwą wiele wspólnego.