W tę sprawę Polska angażowała się wyjątkowo. Skarżących wspierało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a podczas ogłoszenia wyroku był obecny wiceszef resortu Artur Nowak-Far. Do Strasburga przyjechał też prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wczoraj niekorzystny dla Polski wyrok w sprawie skargi katyńskiej. Uznał, że nie może oceniać śledztwa w sprawie zbrodni, które prowadziła rosyjska prokuratura.
Odmienna decyzja mogłaby dać podstawy do wznowienia śledztwa z udziałem rodzin katyńskich. Mogłyby one zyskać prawa przysługujące stronom, takie jak przeglądanie akt. Trybunał uznał także, że rosyjski wymiar sprawiedliwości nie dopuścił się poniżającego traktowania krewnych ofiar. – To ewidentna porażka – uważa dr Patrycja Grzebyk z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Zwłaszcza że odmienne orzeczenie w tej sprawie Trybunał wydał w 2012 roku.
Śledztwo katyńskie rosyjska Główna Prokuratura Wojskowa prowadziła w latach 1990–2004. Uznała, że to, co stało się w Katyniu w 1940 roku, nie było zbrodnią, lecz pospolitym przestępstwem ulegającym przedawnieniu. Nie ustaliła też sprawców mordu. Dlatego w 2008 roku grupa krewnych ofiar wystąpiła do rosyjskiej prokuratury o przyznanie im statusu pokrzywdzonych w postępowaniu oraz o dokonanie rehabilitacji ofiar.
Gdy to nie poskutkowało, rodziny katyńskie złożyły skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Pierwszy wyrok zapadł w kwietniu 2012 roku. Trybunał uznał, że Rosja nie wywiązała się ze współpracy z jego sędziami i dopuściła się poniżającego traktowania krewnych.
Orzeczenie nie było jednak po myśli krewnych ofiar. Trybunał uznał, że nie ma uprawnień, by badać, czy Rosja przeprowadziła skuteczne śledztwo, bo prawo nie działa wstecz, a Europejską Konwencję Praw Człowieka przyjęła ona dopiero osiem lat po rozpoczęciu śledztwa. Gdyby Trybunał śledztwo skrytykował, mogłoby to dać podstawy do jego wznowienia.