Eksperci i kibice z odpowiedzią na jedno pytanie nie mieli przed mistrzostwami problemów - jako potencjalnego sprawcę największej niespodzianki, niemal wszyscy wskazywali Belgów. Tymczasem kilkaset kilometrów od Brukseli została zbudowana niemal bliźniacza reprezentacja, w kraju bardzo do Belgii podobnym.
Szwajcaria gra na trzecich mistrzostwach świata z rzędu i była już sprawcą jednej z największych sensacji, gdy w RPA pokonała w pierwszym meczu grupowym ówczesnych (i aktualnych) mistrzów Europy, późniejszych triumfatorów – Hiszpanię 1:0. Szwajcaria wygrała przede wszystkim dzięki fantastycznej grze w defensywie i wojskowej wręcz organizacji drużyny. Już wtedy media prześcigały się w porównaniach do zespołu narodowego Helwetów z lat 30. i 40. stworzonego przez Austriaka Karla Rappana. To on jako pierwszy za dwójką stoperów ustawił jeszcze jednego zawodnika i ten system taktyczny nazwał verrou (po francusku zamek, rygiel). Następnie udoskonalili go Włosi i do historii futbolu przeszedł pod włoską nazwą – catenaccio. Szwajcarzy jednak w RPA tak bardzo przywiązani byli do myśli, żeby przede wszystkim gola nie stracić, że w rezultacie nie byli w stanie wcisnąć w decydującym spotkaniu choćby jednej bramki Hondurasowi i odpadli.
Na tych mistrzostwach ma być inaczej. Szczelna defensywa i sztywne trzymanie się wyznaczonych zadań taktycznych będzie wciąż główną siłą Szwajcarów, ale druga linia dostała potężny zastrzyk kreatywności. A że drużyną w dalszym ciągu dowodzi jeden z najwybitniejszych trenerów europejskich Ottmar Hitzfeld, można mieć pewność, że wnioski wyciągnął.
Hitzfeld, chociaż jest Niemcem, od zawsze związany był ze Szwajcarią. Urodził się tuż obok granicy, obecnie mieszka po szwajcarskiej stronie. Zanim w 1991 roku objął Borussię Dortmund, którą poprowadził do dwóch mistrzostw Niemiec i triumfu w Lidze Mistrzów, na rynku niemieckim był postacią niemal anonimową. Dziś – po tym jak dorzucił z Bayernem pięć zwycięstw w Bundeslidze i kolejny Puchar Mistrzów – uchodzi za jednego z najwybitniejszych specjalistów. Niemcy jednak nie mogą mu wybaczyć, że w najtrudniejszej chwili, przed mistrzostwami świata 2006, gdy kadra pogrążona była w chaosie, odmówił objęcia Nationalmanschaft. Jeśli chodzi o doświadczenie selekcjonera, Helweci mają więc ogromną przewagę nad Belgami, do których są porównywani. Łączy te zespoły przede wszystkim to, że swój obecny kształt zawdzięczają w ogromnej mierze emigracji i rewolucji w szkoleniu.
Szwajcarzy postanowili wszystko zmienić w 1995 roku, gdy dyrektorem technicznym federacji został Hansruedi Hansel, którego siedem lat później zastąpił Peter Knabel. Owocem było niespodziewane mistrzostwo Europy do lat 17 w 2002 roku. Kolejny sukces juniorów przyszedł w roku 2009, gdy Szwajcaria została mistrzem świata U-17, a po dwóch latach ci sami piłkarze dopiero w finale Euro U-21 przegrali z Hiszpanią. Aż siedmiu zawodników z tego zespołu awansowało z czasem do drużyny seniorów prowadzonej przez Hitzfelda.