Dziś prawie połowa obwodów donieckiego i ługańskiego znajduje się pod kontrolą prorosyjskich bojówkarzy. Od kilku tygodni toczy się spór, gdzie ma zostać wytyczona strefa buforowa, poza którą obie strony konfliktu wycofają swoje siły zbrojne zgodnie z porozumieniem pokojowym zawartym na początku września w Mińsku.
– Prawdopodobnie podczas rozmów w Mińsku doszło do tajnego układu, w którym wszystkie strony zgodziły się na zamrożenie konfliktu w Donbasie na czas nieokreślony – mówi „Rz" kpt. Aleksej Arestowycz, znany ukraiński ekspert wojskowy. – Jest to spowodowane tym, że rosyjscy żołnierze na wschodzie naszego kraju ponieśli ogromne straty, a my z kolei nie mieliśmy więcej siły przechodzić do ofensywy i przyjęliśmy strategię obronną.
Zgodnie z tym porozumieniem strony muszą wycofać sprzęt wojskowy wraz z żołnierzami na odległość 15 kilometrów od linii podziału. Tymczasem rosyjskie media podają, że władze w Kijowie mają już wstępne porozumienie z przedstawicielami samozwańczych republik w sprawie wyznaczenia nieformalnej granicy.
– Obecnie toczą się rozmowy w tej sprawie. Na razie mamy porozumienie co do większości punktów, przez które będzie przebiegała linia demarkacyjna – oświadczył Rawil Chalikow, wicepremier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.
Gdyby słowa Chalikowa okazały się prawdą, oznaczałoby to zamrożenie ukraińskiego konfliktu i długoterminową utratę kontroli ukraińskich władz nad okupowanym terytorium.