Banalny, infantylny, nudny i oderwany od rzeczywistości. Przy tym propaguje konsumpcjonizm, hedonizm i eliminuje wartości kultury chrześcijańskiej. Nie za ostra ta krytyka ministerialnego podręcznika dla pierwszaków?
Być może. Proszę pamiętać, że takie określenia padają najczęściej w pewnym kontekście. Skoro fachowcy – od razu zaznaczam, że nie są to księża ani siostry zakonne – oceniając ten podręcznik, dość krytycznie wypowiadają się o nim, to widać muszą być jakieś ku temu podstawy. Uwagi, jakie przedstawiłem biskupom podczas konferencji, nie miały na celu jakiegoś ośmieszania czy dyskredytowania tego podręcznika. Chodziło o spowodowanie rzeczowej dyskusji, do której powinni dołączyć przede wszystkim rodzice. Z drugiej strony chodziło także o to, byśmy uświadomili sobie, jakie zadania stoją przed nauczycielami religii i duszpasterzami.
Zwraca ksiądz uwagę na to, że w elementarzu nie ma ani jednego obrazka rodziny, która siedzi przy stole. To pomniejszanie roli rodziny?
Zdaniem ekspertów w elementarzowych częściach brakuje rodziny i naturalnych relacji, jakich dzieci uczą się, uczestnicząc w życiu rodzinnym. Na tych wzorcach nauczyciel ma opierać budowę kolejnych doświadczeń dzieci. Nie wydaje mi się, by dobrym przykładem budowania relacji w rodzinie było pokazanie zwierzątek, które zasiadają do stołu. A takie ilustracje w podręczniku są. Rak ze ślimakami i konikami. Także smoki dostąpiły zaszczytu rozmowy, zabawy i wyjazdu na wakacje ze swoją smoczą mamą i ze swoim smoczym tatą. Elementarz nie zawiera obrazka, który przedstawiałby całą ludzką rodzinę przy stole podczas zwyczajnego posiłku. Wyjątkiem jest ilustracja, która przedstawia pierwsze urodziny małej dziewczynki. Jednak relacje pomiędzy przedstawianymi postaciami nie są czytelne. Elementarz nie ma jasno określonych bohaterów. Ukazywanie takich sytuacji raczej nie prowadzi do budowania więzi w rodzinie. Czy to jest rzeczywiście przesadna krytyka i zbyt wygórowane oczekiwanie wobec podręcznika, który ma wprowadzać w poznawanie życia?
Niepokoi księdza także rola ojca w podręczniku. Ale przecież pomaga on dzieciom w lekcjach, czytaniu, rysunkach.