Od kilku dni szwedzkie media alarmują, że na wodach terytorialnych tego kraju znajduje się tajemnicza łódź podwodna, prawdopodobnie rosyjskiego pochodzenia. Poszukiwania intruza prowadzi kilkadziesiąt jednostek szwedzkiej marynarki wojennej, na razie bezskutecznie.
Polowanie na trytona
Na razie Sztokholm nie potwierdza rosyjskiego pochodzenia łodzi, publikuje jedynie zdjęcie wykonane w rejonie Archipelagu Sztokholmskiego, na którym widać wystający z wody peryskop tajemniczej łodzi. Lokalne media podają, że może to być zmodernizowana radziecka łódź podwodna typu Tryton-NN, przewożąca zaledwie kilka osób i przeznaczona do transportowania dywersantów lub szpiegów.
Szwedzkie media wcześniej podawały, że lokalne służby nasłuchu radiowego wychwyciły w czwartek szyfrowany sygnał rozmowy w języku rosyjskim. Według tych informacji rozmowa odbywała się na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych, co może oznaczać, że na łodzi mogło dojść do awarii. Szwedzki ekspert w sprawach wywiadu Joakim von Braun powiedział dziennikowi „Dagens Nyheter", że załoga być może ukryła się na jednej z licznych wysepek archipelagu i wzywa pomocy. Ekspert nie wyklucza, że do akcji włączył się jakiś „uśpiony agent", bowiem pracownicy wywiadu ukryci wśród personelu dyplomatycznego są monitorowani przez szwedzki kontrwywiad. Komunikacja radiowa została wykryta na kierunku Kaliningradu, co wyraźnie wskazuje na przynależność państwową poszukiwanej jednostki.
Podobny incydent już miał miejsce prawie 25 lat temu, gdy radziecki okręt podwodny U 137 wszedł w tej strefie na skały. Wtedy rosyjska załoga tłumaczyła swoją obecność w pobliżu jednej z najważniejszych baz szwedzkiej floty „pomyłką nawigacyjną".
Rosyjskie Ministerstwo Obrony wydało jedynie komunikat, że „Łodzie podwodne marynarki rosyjskiej, które wykonują zadania w wodach międzynarodowych, nie doznały awarii". Oznacza to, że Rosjanie faktycznie nie zaprzeczyli obecności swoich jednostek na wodach terytorialnych Szwecji.