Protesty można składać do sądów okręgowych najpóźniej w najbliższy poniedziałek. – Z każdym dniem wpływa ich więcej – zauważa Agnieszka Żegarska, rzeczniczka olsztyńskiego sądu.
W Radomiu protest wpłynął m.in. od komitetu posłanki niezależnej Marzeny Wróbel, który domaga się powtórnego przeliczenia głosów.
Protest Jana Ołdakowskiego, dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, i jego żony Agnieszki jest już w sądzie. Małżeństwo utrzymuje, że w Głoskowie doszło do naruszenia przepisów przy ustalaniu wyników. – Kandydatka, którą poparliśmy, dostała zero głosów – opowiadał Ołdakowski. Sędzia Katarzyna Kisiel ze stołecznego sądu mówi, że ten protest nie spełniał wymogów formalnych i powinien być uzupełniony, podobnie jak pięć innych.
Termin wyznaczono tylko w jednej sprawie: z wniosku Włodzimierza Kwaska, kandydata na radnego gminy Leoncin. On i inna osoba dostali tyle samo głosów, a mandat komisja przyznała w losowaniu konkurentowi. – Nie miała takiego prawa – uważa przegrany.
Nie ma racji, bo przepisy mówią o losowaniu w takich sytuacjach. Za to autorzy dwóch protestów w Olsztynie – kandydaci w ostatnich wyborach – skarżą się, że o losowaniu nie powiadomiono ani ich, ani komitetów.