Bolesne ciosy
Na mapie mogą się też pojawić nowe przyczółki. Kandydaci PiS mieli wygrać w Zamościu, Łomży i Białej Podlaskiej. Według jednego z naszych rozmówców z otoczenia Kaczyńskiego sukces w tym ostatnim mieście może być nie po myśli prezesa. – Wygrał tam człowiek w kilka miesięcy wylansowany przez Grzegorza Biereckiego. Dla działaczy to sygnał, że twórca SKOK może być skuteczny – wskazuje nasz rozmówca.
Wizerunkowo najmocniej PiS zaboli jednak strata dwóch symbolicznych miast, które w kampanii odwiedzał Kaczyński. Według nieoficjalnych danych w Radomiu, największym mieście rządzonym przez PiS, Andrzeja Kosztowniaka zastąpi poseł PO Radosław Witkowski.
W Elblągu urząd miałby zaś stracić Jerzy Wilk, który w 2013 r. stał się bohaterem, odbijając po referendum odwołującym władzę jeden z bastionów PO. Teraz miał z nim wygrać popierany przez Platformę i PSL Witold Wróblewski.
Duże niespodzianki
Nadspodziewanie dobry wynik zanotowała radna PiS Mirosława Stachowiak-Różecka, zdobywając 47,3 proc. – Tacy ludzie powinni otwierać listy w przyszłorocznych wyborach. Pytanie, czy Kaczyński wyciągnie wnioski ze słabych wyników w innych miastach – wskazuje jeden z działaczy. Wrocławski politolog dr hab. Dariusz Skrzypiński uważa jednak, że na wynik nie miały wpływy barwy partyjne.
– Rafał Dutkiewicz przez lata nie miał z kim przegrać i pewność siebie sprawiła, że popełniał wiele błędów. Jego rywalka na tym skorzystała, ale lepsza kampania mogłaby doprowadzić do jego porażki – przekonuje.
Taka niespodzianka miała miejsce w Słupsku. Według nieoficjalnych danych wygrał tam poseł Twojego Ruchu Robert Biedroń, pokonując kandydata PO.