Jaka jest stawka zapowiadanych na środę rozmów w Mińsku?
Kai-Olaf Lang: Chodzi o wstrzymanie działań wojennych. To ma być swego rodzaju Mińsk II, ale wyposażony w lepsze mechanizmy kontroli przestrzegania zawieszenia broni. Nie ma żadnych gwarancji, że może się to udać. Przede wszystkim dlatego, że pokój sprzyja stabilizacji Ukrainy. Nie jestem przekonany, że jest to również cel Putina. Moskwie chodzi raczej o chroniczny stan konfrontacji. Sytuację zmieniły ostatnio sukcesy separatystów oraz dyskusje na temat możliwych dostaw broni na Ukrainę. Pierwszy z tych czynników mógł mieć wpływ na stanowisko Kijowa, drugi na decyzję Moskwy w sprawie rozmów pokojowych. Z punktu widzenia Niemiec koszty braku działania w obecnej sytuacji były wyższe niż ewentualne koszty niepowodzenia misji pokojowej. Stąd inicjatywa pani kanclerz. Francja została do niej włączona.
Czy jest sukcesem Putina fakt, że kanclerz Merkel i prezydent Hollande pofatygowali się do Moskwy z planem pokojowym?
Pojechali także do Kijowa. Jest to pewien sukces Putina, gdyż od lata ubiegłego roku sytuacja militarna zmieniła się bardzo na korzyść prorosyjskich sił separatystycznych. W tym sensie zmusił on Zachód do działania w obronie Ukrainy, która traci terytorium oraz możliwość konsolidacji i przeprowadzenia reform. Nie ma jednak wątpliwości, że Francja i Niemcy nie są gotowe do kompromisu za wszelką cenę.
Czy działania pani kanclerz są uzgadniane z USA?