Brazylijski Narodowy Instytut Badań Kosmicznych przekazał alarmujące wiadomości o rekordowej liczbie pożarów lasów deszczowych w Amazonii, zwłaszcza w brazylijskim stanie Amazonas. W 2019 roku liczba pożarów w Amazonii wzrosła o 84 proc. w porównaniu z takim samym okresem roku ubiegłego. W ubiegłym roku, od stycznia do sierpnia, odnotowano tam 40 tys. pożarów, w tym już ponad 72 tys. Dymy z tych pożarów widoczne są na zdjęciach satelitarnych udostępnionych przez NASA.
Atmosferę podgrzewają celebryci moralizujący na temat tej katastrofy. Leonardo DiCaprio napisał na Instagramie: „Przerażające, że Amazonia – największy las deszczowy na świecie, wytwarzający 20 proc. tlenu na Ziemi, w zasadzie płuca świata – pali się od kilkunastu dni, o czym NIE mówiło się w ogóle w mediach”. Brytyjska wokalistka Ellie Goulding zastanawia się, w jaki jeszcze sposób można protestować i głośno mówić o rosnącym kryzysie klimatycznym, by ludzie poczuli się zobowiązani do działania. Rodzima gwiazda, Doda, wyraziła przekonanie, że „co minutę w amazońskim lesie deszczowym spaleniu ulega areał o powierzchni półtora boiska piłkarskiego! Gigantyczne pożary widać z kosmosu... Zmiany klimatu doprowadzą do końca świata, jaki znamy, i to szybciej, niż nam się wydaje”.
Faktem jest, że lasy deszczowe Amazonii są kluczową ekosferą spowalniającą ocieplanie klimatu. Są też środowiskiem dla rdzennej populacji miliona osób oraz ponad trzech milionów gatunków zwierząt i roślin. Tymczasem rok 2019 jest najgorszy przynajmniej od sześciu lat, odkąd Narodowy Instytut Badań Kosmicznych zaczął monitorować liczbę pożarów. Więcej niż połowa pożarów w Brazylii wybucha w lasach Amazonii, która wytwarza około 20 proc. tlenu na Ziemi. Lasy deszczowe w tym rejonie świata zajmują około 5,5 mln kilometrów kwadratowych – tyle, co ponad połowa terytorium Stanów Zjednoczonych.