Reklama

Ukraina: Szansa na pokój

Po raz pierwszy pojawiła się nadzieja na zakończenie wojny w Donbasie.

Aktualizacja: 02.10.2015 06:56 Publikacja: 30.09.2015 21:18

Ukraińscy żołnierze strzegą okolic Mariupola

Ukraińscy żołnierze strzegą okolic Mariupola

Foto: AFP

Wreszcie jakieś spotkanie grupy kontaktowej ds. uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy zakończyło się porozumieniem. Przedstawiciele Ukrainy, OBWE oraz separatystycznych republik donieckiej i ługańskiej dogadali się w Mińsku w kwestii wycofania z linii frontu broni o kalibrze poniżej 100 mm.

Dotyczy to przede wszystkim czołgów i artylerii, które zgodnie z tym porozumieniem mają zniknąć z linii walk. Wycofane mają zostać także moździerze o kalibrze do 120 mm. Członek grupy kontaktowej reprezentujący OBWE Martin Sajdik oświadczył, że podpisany we wtorek dokument jest dodatkiem do tak zwanych porozumień mińskich, pod którymi w lutym tego roku podpisy złożyli prezydenci Francji, Niemiec, Ukrainy oraz Rosji.

– W porównaniu z tym, co było jeszcze miesiąc temu, dzisiaj w Donbasie jest bardzo spokojnie. Porozumienia zawarte w Mińsku są dobrym sygnałem – mówi „Rz" Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum im. Razumkowa. – Długotrwałość tego pokoju będzie zależała od tego, czy zostaną zawarte porozumienia na płaszczyźnie politycznej. Poza tym Rosjanie muszą wyprowadzić stamtąd około 8 tys. swoich żołnierzy – konkluduje.

Wycofywanie broni z linii frontu na odległość co najmniej 15 km ma się rozpocząć już w czwartek. Rzecznik operacji antyterrorystycznej (ATO) Andrij Łysenko oświadczył, że w pierwszej kolejności broń zostanie wycofana z obwodu ługańskiego. Potwierdziły to również separatystyczne władze w Doniecku i jednocześnie zaznaczyły, że cały proces potrwa nawet 41 dni. Biorąc pod uwagę to, że samozwańcze republiki pod koniec października i na początku listopada mają przeprowadzić wybory samorządowe bez udziału Kijowa, napięcie na wschodzie Ukrainy szybko nie spadnie.

– Jest to dobra nowina, ale za wcześnie, by mówić o całkowitym zakończeniu wojny – mówi „Rz" deputowany parlamentu samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL). – Na terenie naszych republik działają ukraińskie grupy dywersyjne i nie wykluczamy różnego rodzaju prowokacji – dodaje.

O tym, że samozwańcze republiki Donbasu będą jeszcze długo trzymać władze w Kijowie w napięciu, świadczy reakcja lidera DRL Aleksandra Zacharczenki na słowa ukraińskiego prezydenta dotyczące perspektywy wstąpienia tego kraju do NATO. Tydzień temu Petro Poroszenko powiedział, że po przeprowadzeniu reform na Ukrainie odbędzie się referendum w sprawie dołączenia do sojuszu północnoatlantyckiego.

Reklama
Reklama

– Jeżeli do tego dojdzie, armia Donieckiej Republiki Ludowej będzie walczyła o terytorium całego obwodu donieckiego. W tej walce dołączą do nas inne regiony Ukrainy – groził Zacharczenko.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama