Kilka dni temu gen. bryg. Mirosław Bryś, odwołany przez MON szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” stwierdził m.in. że zostali odwołani szefowie ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji w Zachodniopomorskim, Pomorskim, Warmińsko-Mazurskim, Lubelskim, Małopolskim, Mazowieckim, Łódzkim, Kujawsko-Pomorskim. Dodał, że szef OZ CWCR na Podlasiu „zwolnił się, odszedł i nie ma następcy”, a z Wielkopolskiego – zmarł w styczniu, ale nikt nie został w jego miejsce wyznaczony.
Generał Bryś: problem z mobilizacją
– Nie ma szefów ośrodków zamiejscowych. A wszystkie te województwa, które wymieniłem, były wiodącymi w zakresie naboru do sił zbrojnych – dodał gen. Bryś. Bronił też swoich przełożonych i dodał: – Jeżeli ktoś mówi o uruchomieniu mobilizacji, to super, tylko że to uruchomienie zaczyna się od ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, przechodząc dalej na Wojskowe Centra Rekrutacji. Ten proces tak działa. Jak ten proces będzie mógł zadziałać, jeżeli nie mamy szefów, a obowiązki pełnią zastępcy albo wskazani oficerowie?
Czytaj więcej
Jeśli w wyborach do Parlamentu Europejskiego zwyciężą siły prawicowe, dla których Władimir Putin i Donald Trump są bardziej wiarygodni od Unii, europejska polityka bezpieczeństwa może przemienić się w swoje przeciwieństwo – rozpad jakiejkolwiek wspólnej strategii wobec zagrożenia ze strony Rosji.
Decyzje te skrytykował na konferencji prasowej w Sejmie były szef MON Mariusz Błaszczak (PiS), który powołał Brysia na stanowisko. Jego zdaniem „został sparaliżowany system rekrutacji do wojska”. – Przypomnę, że te centra są odpowiedzialne za rekrutację, ale też są odpowiedzialne za szkolenie rezerw i w końcu również za mobilizację. A więc sparaliżowano system mobilizacji w naszym kraju z powodów politycznych – dodał Błaszczak.