Złoty nie przestaje imponować siłą. Mimo pogorszenia nastrojów na światowych rynkach i spadków indeksów na GPW, nasza waluta nic sobie z tego nie robi. We wtorek znów zyskiwała ona na wartości, osiągając dawno nie widzianą siłę. Po południu za dolara trzeba było płacić 3,91 zł, chociaż w ciągu dnia jego wycena momentami sięgała 3,90 zł. Oznacza to, że dolar był najsłabszy od grudnia ubiegłego roku. Złoty umacniał się także wobec euro, którego cena osiągnęła kolejny psychologiczny poziom 4,25 zł.

Złoty z mocnymi argumentami

Naszej walucie wystarczyło więc lekkie podbicie pary EUR/USD, by wykonać kolejny krok ku umocnieniu. - Nastroje określić można jednak jako neutralne, gdzie lekkie spadki segmentu akcyjnego stało nieco w sprzeczności z podbiciem kwotowań eurodolara czy ropy naftowej. Inwestorzy czekają na piątkowe dane inflacyjne z USA (PCE) tradycyjnie już umiejscawiając je w strukturze oczekiwań co do dalszych działań Fed. Rynek spodziewa się dwóch obniżek stóp w 2024 r., jednak poszczególni decydenci FOMC starają się tonować nastroje. Nie mniej ciekawie wyglądają spekulacje wokół EBC, gdzie ankiety dotyczące oczekiwań inflacyjnych wskazują na schłodzenie założeń. Utwierdza to w przekonaniu, że w przyszłym tygodniu możemy być świadkami cięcia stóp ze strony EBC o 25 pkt bazowych — wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Czytaj więcej

Jarosław Janecki: Polska na długiej majówce

Nie można zapominać, że złotemu sprzyjają wciąż czynniki lokalne, głównie w postaci polityki prowadzonej przez RPP. Ta nie zakłada w tym roku obniżek stóp procentowych, co stoi w kontrze do tego, co mogą zrobić w tym roku inne banki centralne.