Egzotyczni świadkowie opóźniają procesy

Adwokaci chcący opóźnić proces powołują rozmaitych świadków i dowody, o których z góry wiadomo, że nie będą mieć wpływu na wynik sprawy. Sąd powinien zachować wtedy zdrowy rozsądek i oddalać bezsensowne wnioski

Aktualizacja: 19.05.2008 08:06 Publikacja: 19.05.2008 01:27

Egzotyczni świadkowie opóźniają procesy

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Niestety, zdarza się, że i sądy nie są zainteresowane szybkim zakończeniem sprawy.

Dyskusja nad dziwnymi wnioskami dowodowymi powróciła ostatnio, kiedy warszawski Sąd Okręgowy na wniosek obrony zwrócił do IPN akt oskarżenia w sprawie autorów i wykonawców stanu wojennego. Sąd nakazał Instytutowi przesłuchanie m.in. ówczesnego sekretarza KC KPZR Michaiła Gorbaczowa, premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, a także byłego kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta oraz Zbigniewa Brzezińskiego. Od razu dało się słyszeć głosy, że proces dziewięciu osób, w tym Wojciecha Jaruzelskiego, prawdopodobnie nigdy się nie skończy.

– Nie mam wątpliwości, że przesłuchanie Gorbaczowa czy Thatcher, kiedyś najważniejszych ludzi na świecie, i zresztą nadal na świeczniku, jest zupełnie nierealne. Decyzja sądu jest świadectwem braku rozeznania i zdrowego rozsądku, które powinny być granicą przyjmowania tego rodzaju wniosków – mówi prof. Piotr Kruszyński.

– Zalecenie sięgania po dowody z przesłuchań leciwych starców, po 19 latach, wszystkich nas jakoś kompromituje. Poza komunistami, bo ci będą mówić – jak Rakowski – że to słuszna i rozumna decyzja niezawisłego sądu – komentuje jeden z prawników, dodając złośliwie, że w tym tempie wedle obecnych standardów polskiego sądownictwa proces musiałby trwać jakieś 700 lat.

Kiedyś pewien adwokat walczył zawzięcie o to, żeby odroczyć rozprawę, a że było akurat przed wakacjami, ten mały sukces zapewniał mu spokój na co najmniej kilka miesięcy. Gdy rozmaite próby spełzły na niczym, zgłosił dwóch świadków z zastrzeżeniem, że ich adresy poda sądowi za tydzień. Co to za świadkowie?

– Żebym to ja wiedział – odpowiedział indagowany, uśmiechając się pod nosem.

Wkrótce stało się jasne, że to jedna z typowych adwokackich sztuczek.

Takie sztuczki nie są jednak obce także sądom. Jeżeli strony chcą, zawsze może się znaleźć jakiś powód do odroczenia rozprawy, choćby nawet była to druga instancja. Wystarczyły, by któraś ze stron wspomniała, że przydałby się jeszcze jakiś dokument albo świadek – nawet jeśli przebywa w egzotycznym kraju.

Przy takim podejściu sądów trudno osiągalnym świadkiem czy niepotrzebnym wnioskiem dowodowym (np. żądaniem dostarczenia dokumentu, który prawdopodobnie nie istnieje) na długo można zablokować proces. Ma jednocześnie rację mecenas Andrzej Michałowski, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej, gdy mówi, że nawet wnioski o trudne do przeprowadzenia dowody są prawem strony i nie można z góry zakładać, że to taktyka obliczona na przedłużenie procesu. Czasem naprawdę są konieczne. Tym bardziej że jest coraz więcej nietypowych postępowań, tak więc częściej niezbędne bywają również niestandardowe dowody.

Sądy nie muszą być (i bardzo często nie są) niewolnikami zgłaszanych wniosków. W sprawie karnej sąd oddala wniosek dowodowy, jeżeli okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla sprawy, dowodu nie da się przeprowadzić, wreszcie wniosek zmierza do przedłużenia postępowania (art. 170 kodeksu postępowania karnego). Podobne uprawnienia ma sąd cywilny. Ponadto, jeżeli postępowanie dowodowe trwa zbyt długo może oznaczyć termin, po którym dowód nie może być przeprowadzony (art. 242 kodeksu postępowania cywilnego).

– Prawo mamy dobre, jest tylko zła praktyka sędziów, którzy nie dość stanowczo ucinają takie wnioski – wskazuje prof. Feliks Zedler, znawca procedury cywilnej.

Trudno nie rozważać, czy odwlekanie procesów nie jest też efektem oportunizmu sędziów i organów ścigania. Jak powiedział jeden z naszych rozmówców, raz chodzi o politykę, innym razem sędzia się śpieszy, żeby odebrać dziecko z przedszkola.

Pewien adwokat, były sędzia, wskazuje, że sprawy z tzw. elementem politycznym niejeden sędzia odkłada na najwyższą półkę. Bo albo jest przed awansem, albo w trakcie, a wyrok – jakikolwiek będzie – naraża go na kąśliwości prasy i środowiska. Najprościej więc przeczekać.

Zainteresowanie prasy, licznej publiczności wpływa niewątpliwie na zachowania sędziów – potwierdza dr Piotr Kładoczny z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, który zgłębia naturę procesów politycznych. Jaki z tego wniosek? Być może polskich sędziów przerasta to zadanie: sprawiedliwość pośród polityki.

Nie mieliśmy jako zbiorowość dość determinacji i chęci rozliczenia hańby totalitarnych lat. Wystarczy wymienić proces kopalni Wujek, proces Grudnia ,70, wreszcie te wszystkie, które nie doczekały się nawet wszczęcia śledztwa. Za wzór, jak należało to zrobić, niech posłużą procesy norymberskie. Pierwszy – przeciwko Göringowi, Hessowi, Ribbentropowi, Keitlowi i 17 innym funkcjonariuszom Trzeciej Rzeszy – został wszczęty już 20 listopada 1945 r. i trwał dziesięć miesięcy. Do roku 1949 ukończono 12 gigantycznych procesów, którymi Niemcy rozliczyły się z nazizmem. Uczestnicy tych procesów nigdy nie podnosili, że były przeprowadzone nierzetelnie lub że oskarżeni nie byli bronieni przy dochowaniu najwyższej sztuki adwokackiej. Jak się coś chce zrobić, to da się to zrobić, jak się zrobić nie chce, zawsze się znajdzie dobry pretekst.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów