Wymiar sprawiedliwości wciąż potrzebuje reformy

Po 1989 roku w wymiarze sprawiedliwości było sporo zmian, ale reforma tylko jedna: prawa karnego – twierdzi Zbigniew Miczek, sędzia Sądu Rejonowego w Tarnowie

Publikacja: 10.09.2009 07:17

Wymiar sprawiedliwości wciąż potrzebuje reformy

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Red

Przemiany, jakie nastąpiły w minionych dwóch dekadach, spowodowały niebywały rozwój stosunków społeczno-gospodarczych, na skalę dotąd niespotykaną. Państwo i społeczeństwo nie było do nich dostosowane, co prowadziło do konfliktów, na których rozwiązanie nikt nie był przygotowany.

Dotyczyło i dotyczy to również sądów, do których lawinowo wzrósł wpływ spraw. Sądy zaś nie były gotowe ani organizacyjnie (zła struktura, błędnie określone właściwości rzeczowe, słabe kadry administracji sądowej), ani legislacyjnie (niewłaściwe przepisy proceduralne, częste nowelizacje przepisów wprowadzające chaos).

[wyimek]Bez właściwej diagnozy roli, jaką mają odgrywać sądy, żadne zmiany, nazywane szumnie reformami, nie odniosą skutku[/wyimek]

To nieprzygotowanie dotyczyło częściowo także samych sędziów, którzy nie byli gotowi mentalnie na nowe wyzwania, w tym wzrost obowiązków (niestety, często ponad miarę) oraz konieczność ciągłego dokształcania. Jak się wydaje, z tymi problemami środowisko sędziowskie już sobie poradziło mimo niedowartościowania statusu zawodu sędziego ze strony władzy wykonawczej i ustawodawczej.

Bez właściwej diagnozy roli, jaką mają pełnić sądy, żadne zmiany, nazywane szumnie dla celów politycznych reformami, nie odniosą skutku. Przykładów można podać wiele: sądy grodzkie, które nie były sądami, lecz tylko wydziałami; tzw. sądy 24-godzinne (które takimi były tylko w dużych miastach), sądzące głównie pijanych kierowców; tzw. upadłość konsumencka, której warunki ogłoszenia jest spełnić bardzo trudno; zamieszanie z właściwością rzeczową w sprawach karnych o przestępstwa gospodarcze. Dodać tu trzeba upokarzającą dla sędziów sprawę tzw. awansów poziomych: prezydent nadal powołuje sędziów na stanowiska, których nie ma.

To tylko przykłady, z których rządzący nie wyciągają żadnych konstruktywnych wniosków, wprowadzając jednak zmiany, które nic z reformami nie mają wspólnego.

[srodtytul]Chybione wnioski[/srodtytul]

Działające w Ministerstwie Sprawiedliwości Biuro Analiz i Etatyzacji Sądownictwa Powszechnego opracowało „Analizę struktury wielkościowej apelacji, okręgów sądów okręgowych, sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i rejonowych oraz wydziałów w tych sądach (stan na dzień 31.12.2008 roku)”. Obrazuje ono strukturę sądów, liczbę etatów orzeczniczych i osób pełniących stanowiska funkcyjne w sądownictwie. Na jego podstawie dokonuje się już pierwszych zmian w organizacji sądów. O ile sama analiza jest lekturą ciekawą, a zebrane dane ze wszech miar potrzebne, o tyle wnioski końcowe są całkowicie chybione.

Czytamy w nich, że „aktualnie mamy do czynienia z nadmiernym rozdrobnieniem struktury sądów, któremu towarzyszy rozbudowana struktura wydziałów, sekcji oraz mnożenie stanowisk funkcyjnych i brak efektywnego wykorzystania kadr”. Chodzi tu o rzekomo nieefektywny system stanowisk funkcyjnych w sądach. Zarzut chybiony.

Po pierwsze, w analizie brakuje informacji, czy sędziowie funkcyjni oprócz czynności nadzorczych pełnią czynności orzecznicze. W średnich i małych sądach regułą jest bowiem, że przewodniczący wydziałów oraz prezesi i wiceprezesi orzekają jak inni sędziowie. Sami, stykając się na bieżąco z problemami, jakie mają na co dzień sędziowie w orzekaniu, wiedzą, jakie należy podejmować czynności nadzorcze. Dlatego ciekawe byłoby uzupełnienie: ile spraw załatwili sędziowie funkcyjni.

Analiza całkowicie pomija kwestię sprawności postępowania. W żaden sposób nie odnosi się do długości postępowań, liczby załatwień, a dotyczy jedynie liczby spraw, na co sędziowie nie mają wpływu. Likwidacja sądów o małej liczbie etatów tylko dlatego, że jest tam wielu sędziów funkcyjnych, bez patrzenia na liczbę spraw, jaką on załatwia, i szybkość, z jaką to czyni, jest oszczędnością pozorną, gdyż nie uwzględnia czynnika społecznego. To w średnich i małych sądach najlepsza jest sprawność postępowania i wcale nie wynika to tylko z liczby spraw. Zainteresowanych odsyłam do statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości.

Analizując strukturę wielkościową sądów, autor analizy kieruje się tylko suchymi liczbami, nie uwzględniając społecznego znaczenia, jakie pełnią sądy, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. O oderwaniu opracowania od rzeczywistości świadczy podany w nim przykład Finlandii, a mianowicie, że doszło tam do „ograniczenia liczby sądów rejonowych ze 111 do 51, a obecnie planuje się dalszą redukcję do poziomu 27 sądów”. Szkoda tylko, że zabrakło informacji, iż w tym państwie są tylko 3 mln mieszkańców. Mając na uwadze ponad 38 mln ludności Polski, porównanie nie jest adekwatne, a ciekawsze byłoby zapewne jeszcze porównanie ogółu wpływu spraw w obu tych krajach.

Dalej we wnioskach raportu można przeczytać, że „kwestie komunikacyjne związane z dojazdem obywateli do sądu, przy dzisiejszym rozwoju cywilizacyjnym kraju, nie mogą mieć pierwszorzędnego znaczenia. Zapewnienie obywatelom dostępu do sądu nie może oznaczać traktowania sądów na zasadzie punktów aptecznych czy kiosków z prasą. Większość obywateli ma w życiu jedną albo dwie sprawy w sądzie (z reguły spadkowe). Dostęp obywatela do sądu to zapewnienie szybkiego rozpoznania sprawy, któremu ma sprzyjać racjonalizacja wykorzystania kadr, o której trudno mówić w sytuacji tworzenia mikroskopijnych jednostek zwiększających jedynie koszty funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości”.

[srodtytul]Gwarancje muszą być realne[/srodtytul]

Przywołane sprawy spadkowe nie zawsze są bezsporne i nie muszą kończyć się na pierwszej rozprawie, a Polska nie jest krajem miodem i mlekiem płynącym, z zamożną tylko Warszawą posiadającą dobrą komunikację publiczną. Dla osób ubiegających się o alimenty wyjazd do odległego sądu to podróż i duży wydatek, nie mówiąc już o konieczności uzyskania całodziennego urlopu w pracy. Podobnie jest w sprawach pracowniczych, opiekuńczych czy nieletnich. Dla uczestników tych procesów jest to czasami życiowa sprawa, więc dziwi porównywanie sprawowania wymiaru sprawiedliwości do kolportażu prasy, zwłaszcza jeśli czyni to sędzia. Takie podejście nie uwzględnia bowiem społecznej, niejako usługowej– nie należy bać się tego określenia – roli, jaką pełnią sądy. Dopóki władza ustawodawcza i wykonawcza nie zrozumie tej podstawowej zasady, żadne zmiany, nazywane nawet reformami, nie odniosą pożądanych skutków.

Dostęp do wymiaru sprawiedliwości to nie tylko formalne gwarancje prawa do sądu, ale możliwość uzyskania realnej ochrony prawnej. Takie ukształtowanie struktury sądów, które ze względu na małą ich liczbę i odległość od miejsca zamieszkania w powiązaniu z utrudnieniami komunikacyjnymi i związanymi z tym kosztami tego nie zapewnia, może być uznane za pozbawienie prawa do sądu. Decydenci powinni o tym pamiętać, aby nie musiał im tego przypomnieć któryś z trybunałów.

Sądownictwo potrzebuje gruntownej reformy, ale nie może to być kolejna częściowa i nieprzemyślana zmiana, lecz całościowa reforma dotycząca struktury sądów, procedur oraz ustroju służby sędziowskiej. Wymiar sprawiedliwości ma służyć społeczeństwu, co jednak bez całościowych, mądrych i przemyślanych, opartych na właściwej diagnozie reform nie będzie możliwe. Sądząc po wnioskach analizy powstałej w Ministerstwie Sprawiedliwości, trudno niestety uznać, aby w tym zakresie nastąpiła zmiana.

Przemiany, jakie nastąpiły w minionych dwóch dekadach, spowodowały niebywały rozwój stosunków społeczno-gospodarczych, na skalę dotąd niespotykaną. Państwo i społeczeństwo nie było do nich dostosowane, co prowadziło do konfliktów, na których rozwiązanie nikt nie był przygotowany.

Dotyczyło i dotyczy to również sądów, do których lawinowo wzrósł wpływ spraw. Sądy zaś nie były gotowe ani organizacyjnie (zła struktura, błędnie określone właściwości rzeczowe, słabe kadry administracji sądowej), ani legislacyjnie (niewłaściwe przepisy proceduralne, częste nowelizacje przepisów wprowadzające chaos).

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara