Decydując się na spór z fiskusem, nie mamy żadnej pewności, że sąd przyzna nam rację. Jednak gdy sprawę już wygramy, możemy liczyć na to, że odzyskamy jeśli nie całość poniesionych wydatków, to przynajmniej sporą ich część.
Płać, fiskusie
Gdy sąd pierwszej instancji uwzględni naszą skargę, przysługuje nam od organu podatkowego zwrot wszystkich kosztów postępowania niezbędnych do celowego dochodzenia praw. Zalicza się do nich – gdy postępowanie prowadzone było przez stronę osobiście lub przez pełnomocnika, który nie jest adwokatem lub radcą prawnym – poniesione przez podatnika koszty sądowe, koszty przejazdów do sądu podatnika lub pełnomocnika oraz równowartość zarobku utraconego wskutek stawiennictwa w sądzie (przy czym suma kosztów przejazdu i równowartość utraconego zarobku nie może przekraczać wynagrodzenia jednego adwokata lub radcy prawnego).
Jeśli w postępowaniu przed sądem reprezentował nas adwokat lub radca prawny, do niezbędnych kosztów zalicza się ich wynagrodzenie (ale nie wyższe niż stawki opłat określone w przepisach i wydatki jednego adwokata lub radcy prawnego), koszty sądowe oraz koszty nakazanego przez sąd osobistego stawiennictwa strony. Zasady te stosuje się odpowiednio do strony reprezentowanej przez doradcę podatkowego.
Lepiej być sumiennym
Gdy przegrywamy przed sądem pierwszej instancji, nie musimy się martwić (w tym bowiem przypadku koszty można przyznać tylko od organu). Gorzej, gdy tak się dzieje przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. To dlatego, że w tym przypadku obowiązuje zasada orzekania o zwrocie kosztów w obie strony. W praktyce oznacza to, że koszty mogą być zasądzone zarówno od organu, jak i od podatnika.
Naczelny Sąd Administracyjny przyzna nam zwrot kosztów, gdy to my wnieśliśmy skargę kasacyjną i wygraliśmy, a także gdy wyrok sądu pierwszej instancji (wojewódzkiego sądu administracyjnego) uwzględniający naszą skargę fiskus zakwestionował i przegrał. Gdy to fiskus wniósł skargę kasacyjną i wygrał, koszty poniesie podatnik.