Od 1 września br. Urzędy Stanu Cywilnego nie mogą, nawet posiłkowo, korzystać ze swoich starych systemów służących rejestracji stanu cywilnego. Wszystko musi być załatwiane w Źródle. Jak pan ocenia jego funkcjonowanie?
Tomasz Brzózka: To aplikacja działająca o wiele gorzej od naszych starych systemów. Jest po prostu nieprzyjazna dla użytkownika. Brakuje w niej inteligentnych podpowiedzi, co powoduje, że wiele danych musimy wpisywać z palca. Nie sygnalizuje też możliwych błędów, np. gdy urzędnik popełni literówkę w nazwisku w kolejnych rubrykach. W systemach informatycznych takie przeoczenia są po prostu niedopuszczalne, ktoś to źle zaprogramował.
Gdy rozmawiałem o Źródle z urzędnikami stanu cywilnego w marcu, wszyscy skarżyli się na jego powolność. Czy coś się od tego czasu zmieniło?
Nic, system działa tak samo wolno jak na początku. Skoro sporządzenie aktu małżeństwa czy urodzenia zabiera urzędnikowi dwa–trzy razy więcej czasu niż przed 1 marca, trudno się dziwić, że powstają kolejki. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które obdarowało nas systemem, nie pomyślało, że powinno dać pieniądze na etaty dla dodatkowych urzędników.
Wśród kierowników USC powtarzają się opinie, że w nowym systemie nie robią nic, tylko zatwierdzają pracę podwładnych.