Rozgłośnia podaje, że po II wojnie światowej mężczyzna został skazany na 10 lat łagru za przynależność do Armii Krajowej, później skierowano go jeszcze na dwa lata przymusowej pracy w kopalni złota w ZSRR.
Pierwotnie rodzina poszkodowanego domagała się prawie 13 mln zł. Sąd pierwszej instancji zmniejszył ją dziesięciokrotnie do 1,4 mln zł, a Sąd Apelacyjny jeszcze nieznacznie ją obniżył, głównie z powodu problemów z dokładnym udokumentowaniem okresu zesłania. Jednocześnie Sąd Apelacyjny nie uwzględnił apelacji prokuratury, która wnioskowała o zasądzenie 700 tys. zł zadośćuczynienia represjonowanemu działaczowi AK.
Sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku Grzegorz Skrodzki podkreślił, że "cześć i szacunek należy się wszystkim, którzy walczyli o wolną Polskę i to niezależnie od tego czy domagali się zadośćuczynienia za represje, czy nie".
Przyznał, że w tego typu sprawach najtrudniejsze jest określenie kwoty zadośćuczynienia. - Prawo nakazuje, by była to kwota odpowiednia, a jednocześnie nie prowadziła do bezpodstawnego wzbogacenia się - mówił sędzia cytowany przez Polskie Radio Białystok.
Ostatecznie sąd doszedł do wniosku, że przyznanie 10 tys. zł za każdy miesiąc przymusowej pracy w łagrze będzie kwotą adekwatną. Łącznie Skarb Państwa będzie musiał wypłacić córce sybiraka blisko 1,1 mln zł.