Przekonało się o tym Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Interesów Poszkodowanych Abonentów Telekomunikacyjnych. Założyły je osoby oszukane przez najemców mieszkań, którzy dzwonili z ich telefonów na numery 0-700 i nabijali im wysokie rachunki.
Stowarzyszenie chciało, aby sąd – na podstawie art. 189 kodeksu postępowania cywilnego – uznał roszczenia Telekomunikacji Polskiej SA za nieistniejące. Twierdziło, że TP SA nie powinna żądać zapłaty, bo wtedy dzwonienie na numery 0-700 nie należało do usług świadczonych przez tego operatora, gdyż nie było go w cenniku. Stowarzyszenie wygrało w I instancji.
Podczas apelacji adwokat Xawery Konarski, reprezentujący TP SA, podkreślał, że stowarzyszenie nie powinno być dopuszczone do postępowania jako strona. Działa tylko na rzecz wąskiej grupy poszkodowanych. Nie jest więc organizacją społeczną.
Dopuszczenie go to faktycznie umożliwienie tzw. class action, czyli pozwów zbiorowych przez poszkodowanych przez jakąś firmę. W Polsce stowarzyszenia takie nie powinny mieć uprawnień przewidzianych w art. 61 k.p.c. Przewiduje on, że w sprawach o ochronę konsumentów organizacje społeczne, których zadanie statutowe nie polega na prowadzeniu działalności gospodarczej, mogą wytaczać powództwa na rzecz obywateli.
Sąd Apelacyjny nie zgodził się z tymi argumentami. Powołał się na uchwałę Sądu Najwyższego z 7 października 1998 r. (sygn. III ZP 29/98), który dopuścił na podstawie art. 61 k.p.c. Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów Poszkodowanych przez ZUS.