Zniecierpliwieni obywatele coraz częściej skarżą się na opieszałe sądy. Te muszą im wypłacać rekompensaty. Są jednak bardzo oszczędne w orzekaniu kwot, bo pieniądze na wypłatę pochodzą z ich kasy. Stąd najnowszy pomysł podwyżki rekompensat.
Dziś maksymalna rekompensata, jaką można dostać, to 10 tys. zł. Zgodnie z opinią Krajowej Rady Sądownictwa, uwzględniając skargę, sąd na żądanie skarżącego przyznawałby od Skarbu Państwa, a w wypadku skargi na przewlekłość postępowania prowadzonego przez komornika – od komornika, odpowiednią sumę pieniężną – nie mniej niż 2 tys. zł i nie więcej niż 20 tys. zł. – To rozsądna kwota, dzisiejsza jest zbyt niska – przyznaje sędzia Marek Celej. Dodaje, że trzeba brać pod uwagę kwoty przyznawane polskim obywatelom za zbyt długie procesy przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. A z porównania wynika, że polskie sądy hojne nie są.
Zdaniem KRS sąd, orzekając o wysokości takiego odszkodowania, powinien mieć jasno zakreślone granice kwotowe.
Nie ma natomiast żadnego uzasadnienia tworzenie przepisu w taki sposób, aby zasadą miało być zasądzenie od państwa maksymalnej kwoty.
Od czterech lat (dokładnie od 17 września 2004 r.) każdy obywatel niezadowolony z tempa, w jakim toczy się jego proces, może się poskarżyć na leniwy sąd. Za skargę płaci 100 zł, ale może zyskać nawet 10 tys. zł i przyspieszenie postępowania. Choć w 2007 r. sądy zapłaciły obywatelom łącznie prawie 700 tys. zł, to przyznawane jednostkowe kwoty są małe. Powód? Każdy sąd uznany za opieszały płaci z własnej kasy.