Spór o wartość badań wariograficznych w postępowaniu karnym trwał w Polsce wiele lat. Dyskusji karnistów o ich wartości towarzyszyły sprzeczne wyroki Sądu Najwyższego. Sprawę zakończył dopiero ustawodawca, wprowadzając do kodeksu postępowania karnego regulację dopuszczającą ekspertyzę jako dowód pośredni (wspomagający). Przepisy weszły w życie w 2003 r. To miał być przełom w kryminologii. Renesans wariografu, mimo kilku spektakularnych sukcesów, trwał jednak krótko.
[srodtytul]Kilkaset rocznie[/srodtytul]
Obecnie policja i prokuratura zamawiają takich ekspertyz zaledwie kilkaset rocznie. Powodem są m.in. ograniczenia sprzętowo-kadrowe. W Polsce działają cztery ośrodki (nie licząc prywatnych), w których tego rodzaju ekspertyzy można przeprowadzić (w Białymstoku, Warszawie, Łodzi i Katowicach). Każdy z nich przeprowadza od 50 do 100 badań rocznie. Samo badanie kosztuje kilkaset złotych.
– Komendant nie wyda kilkudziesięciu tysięcy złotych na sprzęt plus etat dla specjalisty, gdy nie ma zleceń. Trudno natomiast o zlecenia, jeżeli nie ma kto ich wykonywać, i koło się zamyka – mówi Roman Łuczak, naczelnik w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym KGP. – Barierą jest też brak wiedzy policjantów i prokuratorów. Sama wartość dowodowa wariografu też jest mocno ograniczona.
[srodtytul]Nie wskaże winnych[/srodtytul]