Obecnie obowiązki sądu w zakresie pomocy stronom postępowania, które nie korzystają z pomocy profesjonalnego pełnomocnika (adwokata, radcy prawnego), są marginalne.
Sąd może zwrócić uwagę na celowość ustanowienia adwokata, a w sprawach o alimenty lub o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym poucza (powoda) o roszczeniach wynikających z przytaczanych faktów (art. 212 [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/1900_89/DU1964Nr%2043poz%20296a.asp]kodeksu postępowania cywilnego[/link]). Poucza też o środkach odwoławczych i zasadach ich wnoszenia. I choć sędzia wreszcie ma ogólne wskazania do pouczeń (art. 5 k.p.c.), to [b]w ostatnich latach trend był taki, że sędzia nie wspierał stron. Choćby po jednej stawał wytrawny prawnik, a po drugiej biedny opuszczony człowiek. [/b]
[srodtytul]Samotny kontra państwo[/srodtytul]
Tak było np. w ostatni czwartek przed warszawskim Sądem Apelacyjnym. Rozpoznawał on sprawę Henryka W., rolnika spod Sochaczewa, który skierował pozew przeciw policji za niedopełnienie obowiązków. Zażądał 150 tys. zł, ale nie potrafił uzasadnić, jak wyliczył tę kwotę. Poza oskarżeniami policji, o której twierdził, że nie reaguje na jego wezwania, nie miał przed sądem nic więcej do powiedzenia.
Takie sprawy w polskich sądach to chleb powszedni. Być może zmianę przyniosą propozycje, które znalazły się w noweli k.p.c.