Nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej miała regulować kwestie ponownego, także komercyjnego, ich wykorzystania. Okazało się jednak, że projekt rządowy ograniczał możliwość dostępu do urzędowych danych. Wzbudziło to powszechną krytykę organizacji pozarządowych, które przekonały posłów do usunięcia kontrowersyjnego przepisu. Wydawało się, że alarm został odwołany, tym bardziej że podczas prac w komisji senackiej nie zgłoszono poprawek. Tym większe zaskoczenie wzbudziło wystąpienie senatora Marka Rockiego (PO), który na posiedzeniu plenarnym zaproponował przywrócenie ograniczeń z pierwotnego projektu w nieco tylko zmienionym kształcie. Senat zaś poprawkę tę przyjął.
Droga na skróty
Zgodnie z nią podmioty wykonujące zadania publiczne mogłyby czasowo nie udzielać informacji, jeśli miałoby to osłabić „zdolność negocjacyjną Skarbu Państwa w procesie gospodarowania mieniem", albo przy zawieraniu umów międzynarodowych czy w pertraktacjach wewnątrzunijnych. W praktyce np. moglibyśmy się nie dowiedzieć, jakie jest stanowisko Polski w kwestii blokowania niektórych stron internetowych (trwają prace nad dyrektywą mającą utrudniać dostęp do stron z pornografią dziecięcą). Nie mielibyśmy też dostępu do informacji o prywatyzacji, aż do czasu jej zakończenia. Kolejne ograniczenie dotyczy informacji, które mogłyby utrudnić ochronę interesów majątkowych Skarbu Państwa w postępowaniu przed sądem czy trybunałem.
– Rozumiem, że są informacje, które należy chronić, ale zaproponowany zakres jest na tyle szeroki i nieostry, że dawałby urzędom zbyt wielką swobodę – ocenia poprawkę Katarzyna Szymielewicz z fundacji Panoptykon.
– Ograniczanie dostępu do informacji publicznej ze względu na interes publiczny powinno się opierać na ustawie o ochronie informacji niejawnych. Poprawkę, a wcześniej propozycję rządową, oceniam jako kolejną próbę pójścia na skróty. Administracja nie musiałaby nadawać klauzuli tajności, co oznacza dla niej dodatkowe obowiązki, tylko mogłaby się powołać na taki przepis i z dużo większą swobodą odmawiać zainteresowanym – mówi z kolei Grzegorz Sibiga, adiunkt w Polskiej Akademii Nauk, który przygotowywał opinię dla posłów pracujących nad ustawą.
Posłowie przeciwni
Jest jednak szansa, że kontrowersyjny przepis wypadnie z ustawy. Sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych i Administracji zdecydowała się wczoraj rekomendować odrzucenie senackiej poprawki. Dziś wieczorem na ostatnim posiedzeniu ostateczną decyzję podejmie Sejm. – Przy tej ustawie działo się tyle dziwnych rzeczy, że pewność będzie można mieć dopiero po głosowaniu – mówi Szymielewicz.